1. Macocha II


    Data: 27.02.2023, Kategorie: Lesbijki Autor: Iva Lion

    Kontynuowałam niezbyt etyczny romans z własną macochą, od momentu kiedy po raz pierwszy z nią poszłam do łóżka aby pojechać na weekendową wycieczkę ze znajomymi. Gdy ojca nie było i mając wolną chwilę, i wzajemną chęć to kochałyśmy się, choć zdarzały się sytuacje gdy bywał domu, to my w zaciszu oddawałyśmy się pocałunkom i pieszczotom gdy był czymś zajęty, balansując na granicy przyłapania co wprawiało w ekscytację.Pomimo, iż na początku traktowałam wybrankę ojca z dużym dystansem i niechęcią, to po tym wydarzeniu mój stosunek do niej nabrał pewnego ocieplenia. Stałyśmy się sobie bliższe i z czasem nabierałam do niej większego zaufania, choć z ostrożna. Ojciec, który przy najbliższej wizycie w domu dostrzegł pewną zmianę w naszych relacjach, był lekko zaskoczony, gdyż znał moje początkowe nastawienie do macochy, lecz nie ukrywał swego zadowolenia w tej poprawie, choć nie wiedział co było tego przyczyną. Była moją kochanką, z którą seks pomimo ostrzejszego początku był niczym jazda kolejką górską, namiętny, czasem ekstrawagancki i ekscytujący oraz odbierający kontrolę ciała. Stosunki do jakich pomiędzy nami dochodziło były satysfakcjonujące i sprawiały ogromną frajdę. Wpływały na to relacje rodzinne i to, że była moją macochą a nasz romans pozostawał w ukryciu przed ojcem i otoczeniem z przyczyn wiadomych, co działało stymulująco jak zakazany owoc, który smakuje z reguły najlepiej. Nie czułam też zbytnich wyrzutów sumienia względem ojca, któremu bzykałam małżonkę, chociaż ...
    ... miewałam przemyślenia o tym, że jestem nie w porządku wobec niego, bo z resztą tak było. Zastanawiałam się czy aż tak uległam zepsuciu? Sama również miałam dziewczynę, tę z którą zostałam podsłuchana przez macochę. Łączyły mnie z nią luźne stosunki koleżeńsko-seksualne, które uległy oziębieniu, gdy zaczęłam romansować z macochą, czyli po ludzku ją zdradzałam. Nawet nie próbowałam siebie tłumaczyć, ale jak to w przypadku egoizmu ludzkiego bywa, przychodzi to samo z siebie. Również nachodziły mnie wątpliwości, że jeżeli macocha ze mną romansuje to czy nie romansuje z innymi. Oczywiście pachnie to hipokryzją, ale nawet w grzechu należy być uczciwym, jakkolwiek to rozumieć. Tutaj odezwała się troska o ojca, czy Karolina nie dawała na lewo i prawo. Na początku naszych seksualnych ekscesów zapytałam ją wprost o to, i wyraźnie zaprzeczyła, jakoby miała mieć skoki w bok dodając, że uczuciowo zależało jej na moim tacie, czując się przy nim dobrze i od kiedy z nim jest, to nie spotykała się z nikim innym. A nasz romans traktowała jako wspólną wewnętrzną frajdę, podyktowaną spełnieniem najskrytszych fantazji w relacji kobieta-kobieta oraz odpłatę, za to że rzadko bywa w domu, i wszystko pozostaje w rodzinie. Pomimo, iż zaczynałam się do niej przekonywać, to kierowałam się zasadą ograniczonego zaufania, w końcu liczą się czyny a nie słowa, i przez pierwsze dni, tygodnie baczniej ją obserwowałam, ale bez paranoi. Na tym polu wydawała się mówić raczej prawdę, przynajmniej nie dostrzegłam ...
«1234...12»