Macocha II
Data: 27.02.2023,
Kategorie:
Lesbijki
Autor: Iva Lion
... w siebie olejek po kąpieli, założyłam oliwkową bieliznę, na nogi nałożyłam ciemne rajstopy i biało-czarne grube skarpetki w paski do kolan aby było mi cieplej a na siebie włożyłam wełniany fioletowy sweter w białe wzorki. Będąc już ubrana wyszłam z łazienki do salonu, w którym było ciemniej, ze względu na pogaszone światła. Rozejrzałam się po pokoju, kominek był rozpalony, stół był uszykowany do kolacji bardziej niż obiadu z dwoma talerzami zupy ustawionymi naprzeciw siebie z kieliszkami i butelką czerwonego wina, do tego stały na nim zapalone świece. Zrozumiałam, że Karolina chyba wyszykowała dla mnie romantyczną kolację. Nie potrafiłam zdefiniować swoich uczuć, czułam że się rumienie, bo pierwszy raz doznawałam takiego romantyzmu i to z jej strony i kogokolwiek. Jednakże nigdzie jej nie widziałam, więc ją zawołała.- Karolina, gdzie jesteś?- Na górze skarbie. Poczekaj chwilę, zaraz zejdę.Podeszłam do stołu i nie mogłam się nadziwić jej pracy. Powąchałam zupę, którą była kwaśnica, pachniała wspaniale. Nagle usłyszałam stukocący chód, uniosłam wzrok i zobaczyłam jak z za zakrętu schodów wyłaniała się Karolina. W momencie kiedy ją zobaczyłam oniemiałam, a gardło podeszło mi wyżej. Ubrana była w czerwony płaszcz Św. Mikołaja z futerkowymi białymi wykończeniami, który był zawiązany czarny pasem, sięgał jej do połowy ud. Nogi były odziane w czarne pończochy, których koronka wyłaniała się spod płaszcza, do tego miała na sobie czarne szpiczaste kozaki na szpilce z czerwoną ...
... podeszwą. Wyglądała mega seksownie i kusząco, że na ten widok zaczęłam się podniecać. Nigdy się tak nie stroiła, raczej skromnie się ubierała w sukienki, spódniczki czy spodnie i sportowe obuwie. Nie musiała nosić wyzywających kreacji, bo była wystarczająco atrakcyjna i we wszystkim wyglądała korzystnie. Ten widok zwalał mnie z nóg. Szła ponętnym krokiem, otwierając lekko usta w wyzywającym, śnieżnym uśmiechu.- Widzę, że się podoba? – nie wiedziałam zbytnio co powiedzieć, ale otrzeźwiłam umysł- Ohh mamo… przyznaję, wyglądasz wspaniale… szkoda, że częściej się tak nie stroisz …- Hmm, ciekawe… - przygryzła szelmowsko wargę - Dziękuję Ci córeczko. To prawda, ale przynoszę spóźniony prezent dla Ciebie ode mnie…- Bawisz się w świętego Mikołaja? – rzekłam z przekąsem- Jak najbardziej córeńko…- Ale święta już były… I dostałam już pieniążki od Was. A co jest dokładnie tym prezentem ? – zapytałam dalej drocząc się, Karolina zmarszczyła czoło- Myślałam, że ja… - roześmiałam się- I niczego więcej nie potrzebuje… - obie zareagowałyśmy z lekkim śmiechem. Jej kostium mocno czułam jak na mnie działa, aż chciałam chwycić ją za płaszcz i przyciągnąć do siebie i całować, ale postawiłam na stopniowy rozwój tego wieczoru- Zasiądźmy więc zatem, nim całkiem wystygnie- Nie wiem czy wytrzymam, ale dobrze mamusiu…Karolina spojrzała na mnie zalotnie rozumiejąc intencję moich słów. Nalała nam wina i obie zasiadłyśmy do spożycia wspólnie posiłku. Jadłyśmy zupę wymieniając co chwila spojrzenia, gdy popijałyśmy ...