Pisałem już kiedyś o tym... (III)
Data: 02.04.2023,
Kategorie:
Zdrada
żona,
kochanek,
Autor: Rudy986
Kiedy znajomość mojej Lubej z pierwszym kochankiem dobiegła końca, przez pewien czas panował spokój. Ale niezbyt długo. Jacek, tak go nazwę, przeżywał wówczas kryzys małżeński. Jego żona była na krańcu Polski i tylko czasami do niego zaglądała. On zaś był naszym kumplem, choć czasami zaglądał też do naszej sąsiadki. Ta jednak nie miała dla niego czasu gdyż miała ognisty romans z innym facetem. Dlatego też Jacek trzymał się mojej Lubej.
Pewnego razu moja Luba powiedziała mi, że pojedzie do Jacka posprzątać mu chałupę, bo jak była tam z nim ostatnio, to panował syf z malarią. Pobyła tam kilka dni, ponoć nic nie było, tak twierdziła jak ją pytałem, ale chyba nie do końca, tak sądzę. Przekonało mnie o tym kilka późniejszych wydarzeń.
Pierwsze z nich miało miejsce gdy byliśmy na imprezie u sąsiadki. Pod koniec imprezy, gdy większość uczestników już słabo kontaktowała, moja Luba zaczęła się z Jackiem ostro ściskać i całować. Byli już dość mocno napici, nawet nie zauważyli, że zrobiłem im zdjęcia (bez lampy, słabe, ale są!), jak Jacek ściska moją Lubą za cycki (gołe zresztą, bo bluzka się jej gdzieś "zapodziała"), a później trzyma ją za cipkę (majtki też gdzieś "zginęły"). Najciekawsze jest to, że to nie Jacek wylądował wówczas z moją Lubą w łóżku, tylko ktoś inny. Wspomniana wcześniej nasza sąsiadka, korzystając z całkowitego "zamroczenia" swojego męża, zaanektowała Jacka, zaś "opiekunem" mojej Lubej, na ten jeden raz, stał się Wojtek, który ostrożnie (podobnie jak ja) ...
... dawkował alkohol i doskonale wiedział co robi. Był dobry "w te klocki", bo po ostrym kochaniu i głośnym orgazmie, moja Luba prawie natychmiast zasnęła, nie dbając o to, aby się ubrać. Biedny Wojtek, musiał wrócić jeszcze po swoją kompletnie pijaną żonę i doholować ją do domu.
Kolejne wydarzenie, to wizyta u nas (z noclegiem, bo do domu miał kilkanaście kilometrów kiepską, leśną drogą) Jacka. Trochę wypiliśmy, później poszedłem spać, bo rano jechałem na delegację (taka praca). Zmęczony przysnąłem, jak się rozbudziłem
w nocy, usłyszałem w sąsiednim pokoju cichą muzykę i rytmiczne skrzypienie łóżka. Inne odgłosy dochodzące z pokoju nie pozostawiały żadnych złudzeń, podobnie jak również (gdy już nastała cisza) szum wody w kabinie prysznicowej w łazience (otwartej zresztą). Chwilę potem koło barku w naszym pokoju pojawiła się moja Luba, owinięta tylko w ręcznik, która wzięła kilka piw. Chwilę później z sąsiedniego pokoju (drzwi obu pokoi na korytarz były otwarte) dochodziły ciche śmiechy, zaczepiania, chichot (robienie "malinki", co było później aż nazbyt później widoczne) i wszechobecne trzeszczenie łóżka. Później znowu zapadłą cisza, którą przecięło głębokie westchnienie mojej Lubej, oznaczające orgazm po udanym "francuziku". Później znowu cisza, następnie było krótkie westchnienie i kroki dwóch osób maszerujących do łazienki – domyślałem się, że po to aby wypłukać usta i umyć fiutka.
Chwilę potem miałem niespodziankę. Moja Luba pojawiła się po raz kolejny koło barku, tym ...