-
Mnich
Data: 06.04.2023, Kategorie: miłość, Zdrada depresja, samotność, Autor: XXX_Lord
... potrzebuje pomocy, zobaczcie jego twarz- po moich policzkach znowu płyną łzy. Te piękne, szare oczy są niewidoczne spod opuchlizny spowodowanej ciosami tych bydlaków. Mam nadzieję, że ci, których zabiłam smażą się już w piekle. Minutę później Paweł jest transportowany na dół windą. - Jadę z wami! - nie zamierzam go opuścić nawet na sekundę - Aha i macie go wieźć na Grenadierów! - Na Grenadierów?! - lekarz otwiera szeroko oczy - ale my przyjechaliśmy z Bródnowskiego! Mamy minutę do szpitala, na Grenadierów przejazd zajmie nam około dziesięciu! - Posłuchaj konowale - zbliżam swoją twarz do jego - Mój dzień jest niezbyt udany- wskazuję na swój prawy policzek, który przypuszczalnie wygląda jak twarz Pawła i napuchniętą od uderzenia Malcharka dłoń - Ale mam czarny pas w jiu-jitsu oraz w taekwondo i nie będę wahała się nakopać wam do dup, jeśli nie zrealizujecie mojego polecenia - gdyby oczy lekarza mogły mówić wypowiadane słowo brzmiałoby „szalona” - Ruszaj kurwa na Grenadierów albo wyrzucę was wszystkich z karetki i pojadę sama! - Sprintem na Grenadierów - lekarz wydaje polecenie kierowcy, który włącza syrenę i koguta ruszając gwałtownie. - Co z nim? - dopadam Pawła leżącego na noszach. Na jego widok mam łzy w oczach. Od szyi w dół jest cały i zdrowy ale twarz... Wygląda jakby została przepuszczona przez maszynkę do mięsa. - Odniósł bardzo poważne rany głowy i twarzy - lekarz siedząc za mną trzyma się uchwytu nad głową- jedyne co możemy zrobić to jak ...
... najszybciej położyć go na stole operacyjnym. Dlatego chcieliśmy jechać jak najbliżej, czas jest najważniejszy. - On pracuje na Grenadierów - odpowiadam płacząc - i jest chirurgiem. Dzisiaj porwano go sprzed szpitala i torturowano - mój rozmówca otwiera szeroko oczy - Przeżyje? - Będę z panią szczery, nie mogę niczego obiecać. Jeśli obrażenia nie spowodowały krwiaków wszystko powinno skończyć się dobrze. Ale to dopiero na Grenadierów stwierdzą - wychyla się do sanitariusza siedzącego na przednim siedzeniu obok kierowcy - Dzwoniłeś do nich z informacją, że przejedziemy? - ten potwierdza kiwnięciem głowy, na sygnale mijamy Dworzec Wileński - Jeszcze maksymalnie pięć minut - kieruje słowa do mnie. Kolejne minuty mijają w milczeniu i odgłosie wyjącej syreny. Łzy skapują z moich policzków na poranioną twarz Pawła. - Abramow, nawet nie waż się mnie teraz zostawiać z tym syfem samej, nie uciekaj ode mnie - szepczę mu do ucha - Nie poradzę sobie, słyszysz?! - zaczynam łkać - Kocham cię, nie zostawiaj mnie! Proszę- całuję go w usta, jego krew zostaje na mojej twarzy, ale nie zwracam na to uwagi. Dlaczego do cholery ten świat jest tak niesprawiedliwy?! - Pawełku, kochanie zostań ze mną, proszę - szepczę ściskając mocno jego dłoń, kątem oka zauważam karetkę skręcającą pod prąd z Grochowskiej w Grenadierów, za chwilę będziemy na miejscu. Ocieram palcami łzy spływające po policzku. Samochód wjeżdża na parking przed szpitalem, tylne drzwi otwierają się i nosze wyjeżdżają na ...