Mnich
Data: 06.04.2023,
Kategorie:
miłość,
Zdrada
depresja,
samotność,
Autor: XXX_Lord
... pokonałaś mnie dwa razy. Nosił wilk razy kilka i tak dalej - ryczy ze śmiechu.
Czuję jak mocz cieknie po udach w dół po powierzchni krzesła. Popuściłam ze strachu.
- No dobra - uruchamia wiertarkę - Czas na zabawę.
Dzwonek.
- Ekipa sprzątająca - uśmiecha się do mnie i puszcza oko - Przychodzą po zwłoki i zabiorą was.
Rusza w kierunku drzwi wyjściowych, ale niespodziewanie wraca i uderza mnie z całej siły w twarz.
Zalega czerń.
- Anka - słyszę głos z oddali - Anka?
Rafał? To sen?
- Anka, obudź się kurwa mać! - czuję gwałtowne potrząsanie - Ja pierdolę, dlaczego nie powiedziałaś mi o Malcharku?
Z trudem otwieram oczy. Jego twarz krąży nade mną niczym satelita, próbuję skoncentrować wzrok i udaje mi się to, ale po kilkunastu próbach.
- Co z Pawłem? - przypominam sobie nagle o moim ukochanym - Rafał, co z Pawłem?!
- Żyje, czekamy na karetkę - ściąga ze mnie więzy - Co ty sobie wyobrażałaś do kurwy nędzy?! Że będziesz samotnym mścicielem niczym Clint Eastwood? Powinienem spuścić ci wpierdol a'la Malcharek, a później wysłać na ścieżkę zdrowia.
- Jak mnie znalazłeś? - uśmiecham się słabo i przewracam na kolana próbując wstać - Kurwa mać- podnoszę się z trudem przy pomocy Rafała.
- Jak? - Jaroszyński jest tak wściekły, że ma mi ochotę walnąć - Gdyby nie nadajnik GPS, który po kryjomu wrzuciłem przed twoim wyjściem do torebki wąchałabyś już kwiatki od spodu razem z twoim chłopakiem. Jeszcze raz wywiniesz mi taki numer i nie będę miał dla ...
... ciebie litości Zakrzewska.
- Rafałku, dziękuję kochany - przytulam się do niego zostawiając krwawy ślad na koszuli - Gdzie jest Paweł?
- W kuchni, leży na podłodze, zrobiliśmy co w naszej mocy, więcej się nie da - próbuje mnie powstrzymać przed pójściem tam, ale wyrywam się z uścisku.
- O Boże! - na jego widok drżą mi dłonie - Gdzie jest ta cholerna karetka? Przecież on wygląda jakby zderzył się ze ścianą! - kątem oka widzę Malcharka, siedzącego na krześle w samych slipach i spiętego kajdankami. Złość i nienawiść, która narosła we mnie przez dzisiejsze wydarzenia znajduje ujście w tym jednym ciosie, którego nie zdołało powstrzymać dwóch gliniarzy znajdujących się w pomieszczeniu. Z pełnego rozpędu uderzam bydlaka prawym prostym wybijając mu kilka przednich zębów i łamiąc kości szczęki. Poprawiam kopem z półobrotu i bandzior mdleje.
- Zdychaj kurwo - syczę nad nim i spluwam na jego twarz - Gdybyśmy byli sami włożyłabym ci wiertarkę w dupę i włączyła na maksymalne obroty.
- Anka, kurwa mać! - Jaroszyński wpada do pomieszczenia i odciąga mnie blokując dalsze ciosy - Uspokój się, bo będę cię musiał zakuć.
- Och zamknij się w końcu! - niemal mdleję od bólu w dłoni - Chyba złamałam rękę. Co z tym lekarzem?! - krzyczę.
Jak na życzenie drzwi otwierają się i do kuchni wkracza sanitariusz, a za nim lekarz.
- O kurwa, ale rzeźnia - pielęgniarz otwiera szeroko oczy na widok krwi i wyglądu kilku osób w pomieszczeniu.
- Rusz tyłek chłopcze - ponaglam go - On ...