1. Angelique d'Audiffret-Pasquier (VI)


    Data: 18.05.2023, Kategorie: Podglądanie historia, Autor: Allegra_Monte

    ... nie chciałam jednak kończyć zabawy. Na chwilę przestałam się dotykać, czekając aż para zmieni pozycję i będę mogła wreszcie zobaczyć jaką to samicę dorwał sobie stary satyr. Wreszcie mężczyzna chwycił za włosy klęczącą przed nim kobietę.
    
    - Wystaw znowu dupę - rozkazał.
    
    Niestety, nie odwrócili się w moją stronę. Kobieta wróciła do poprzedniej pozycji.
    
    - Chcesz w tyłek, czy w cipę? - spytał.
    
    Nie usłyszałam odpowiedzi, ale po chwili domyśliłam się, że kobieta postanowiła doświadczyć analnych rozkoszy - mężczyzna z trudnością zaczął wpychać pałę w zasłonięty przed moimi oczyma tyłek, natomiast jęki kobiety przybrały na sile.
    
    Wreszcie udało mu się osiągnąć cel. Obydwoje westchnęli z rozkoszą, po czym mężczyzna zaczął znowu rytmicznie wbijać się w dupę jęczącej kobiety. Widok ten rozpalił mnie do granicy bólu. Nie odwlekając już przyjemności, zaczęłam pocierać cipkę szybkimi, mocnymi ruchami, poruszając lekko tyłkiem. Oddech miałam coraz bardziej urywany, serce biło szybciej i szybciej... Dochodziłam!
    
    Widocznie kopulująca para doszła do tego samego punktu, gdyż nagle mężczyzna wyciągnął kutasa z kobiety, na co ona błyskawicznie wstała na kolana, nadstawiając usta. W momencie wytrysku, koniuszy przesunął się w bok. Dokładnie wtedy ja również wybuchłam orgazmem. Jęknęłam z rozkoszą, patrząc jak długi strumień spermy ląduje na twarzy... Mamo!!!
    
    Zerwałam się na nogi, potrącając przy okazji wiszące na ścianie siodło. Głośny brzdęk rozszedł się echem. Boże! Co robić? ...
    ... Niewiele myśląc, wskoczyłam do zagrody konia, którego właśnie nakarmiłam i przylgnęłam do ściany. W samą porę. Koniuszy wystawił głowę z komórki i rozejrzał się podejrzliwie.
    
    - Kto to? - usłyszałam wystraszony głos mamy.
    
    Koniuszy jeszcze raz omiótł wzrokiem pomieszczenie. Wreszcie jego wzrok spoczął na wiszącym siodle. Popatrzył na konia, oceniając odległość. Wreszcie wrócił do środka.
    
    - Tylko koń.
    
    - Który? - zapytała nerwowo mama.
    
    - Kasztanek.
    
    - O Boże! - jęknęła. - To koń Angelique.
    
    - Pewnie siedzi już w domu, nie masz się czego bać.
    
    Ale ja wcale nie siedziałam w domu! Uświadomiłam sobie, że muszę tam dotrzeć przed mamą. Cicho przeskoczyłam barierkę i nie oglądając się za siebie, tak szybko, jak mogłam, popędziłam do domu. Wbiegłam w panice do pokoju, szybko opluskałam się wodą, zmywając z grubsza zapach konia i potu, wrzuciłam na siebie popołudniową sukienkę, po czym chwyciłam pierwszą z brzegu książkę i oddałam się udawanej lekturze.
    
    W samą porę. Ledwo rozłożyłam się w fotelu, usłyszałam ciche pukanie.
    
    - Proszę - powiedziałam trochę za głośno.
    
    Drzwi otworzyły się powoli. Mama weszła do środka, badając mnie wzrokiem. Rzuciła okiem na książkę, moje ubranie, niewinny uśmiech. Zobaczyłam, jak oddycha z ulgą.
    
    - Jesteś wcześnie - powiedziała z udawaną niedbałością.
    
    - Ach, znudziło mi się jeżdżenie. Stwierdziłam, że trochę poczytam - powiedziałam nonszalancko.
    
    Mama pokiwała ze zrozumieniem.
    
    - A... - zastanawiała się, co by tu jeszcze ...