-
Wspomnienia z dziecinstwa - Nowe otoczenie
Data: 20.05.2023, Kategorie: Pierwszy raz Autor: Venom
... ciekawe" - pomyślałem - "To stąd te wszystkie sensacyjne informacje. A ja podejrzewałem spisek rządowy :D." - Aha...A wiesz...co się robi żeby było dziecko? - No pewnie - odpowiedziała dumnie - mama mi wyjaśniła, jak pszczółka siada na kwiatek, bzyczy i go zapyla. - Pszczółka... - mało nie parsknąłem śmiechem - a ludzie? - Nooo.. tak samo, dotykają się i jest. Zaczęła mi wyjaśniać, a ja zdębiałem.Patrzyłem na nią przez chwilę, czy nie robi mnie w balona. Może droczy się ze mną, ale nie, mówiła całkowicie poważnie. "Albo ma coś z głową nie tak, albo ma wyprany mózg. Czy to możliwe, żeby dojrzała nastolatka miała takie pojęcie o seksie?" Odpowiem Wam: Możliwe!! W tamtym okresie edukacja seksualna całkowicie leżała, czyli wcale jej nie było. W szkole nie dowiedziałeś się nic, chyba że od kolegów, ale były to historie często wymyślane. Mało było faktów. Opisałem w pierwszej części wspomnień, jak podejrzałem rodziców w łóżku podczas seksu - i co z tego? Nie rozumiałem co robią. Wiedziałem tylko, że jest to przyjemne, ale nie wiedziałem że tak się robi dzieci. Rodzice opowiadali dzieciom o pszczółkach, motylkach, że znaleźli ich w kapuście. O ile dzieci są w przedszkolu, to zrozumiałe, ale jeśli dziewczyna jest prawie pełnoletnia i wyjeżdża z takimi tekstami - to już jest tragedia. Dlaczego? Bo wiele osób nie wiedziało co robi. Każdy uwielbia przyjemności. A seks jest bardzo przyjemny. Więc mówienie dzieciakom - "Nie rób tego, to jest brzydkie" - nic nie ...
... da. Dziewczyna nieświadomie zachodziła w ciążę, rodzice w szoku. - "Jak to? Nasza córcia? Nigdy!" - a dziewczyna leci do nich z pytaniami - "Jakie dziecko? Przecież mówiliście, że dzieci przynosi bocian?". Trochę się rozpisałem, ale dokładnie pamiętam Emilkę, święcie przekonaną, że jak chłopak usiądzie na dziewczynie ( w ubraniach :P) i zacznie mówić "bzzzzzz", to ona zajdzie w ciążę! - Aaa..rozmawiałaś o tym z koleżankami? - Coś ty! Zaraz by naskarżyły! Raz Anka - moja koleżanka z chóru - pochwaliła się, że była na wsi u dziadków i widziała jak chłopak sika i widziała jego..wiesz co.. - Penisa? - Noo - od razu się zaczerwieniła - to za pięć minut była już u księdza. - Dlaczego u księdza? - Bo należymy do chóru kościelnego. A ty chodzisz do kościoła? - Nie. - Nie wierzysz w Boga? Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Wychowywałem się w rodzinie raczej świeckiej. Ojciec - naukowiec - mało miał do czynienia z Bogiem. Mama rzadko chodziła do kościoła. Byłem ochrzczony, miałem komunię, ale rodzice dalej nie naciskali, dali mi wolny wybór. Mówiąc, że nie wierzę, skłamałbym. - Wierzę, ale myślę, że tak samo dobrze mogę porozmawiać z Bogiem w domu, w szkole, czy na podwórku. Nie muszę chodzić do kościoła. - Mama mówi, że trzeba chodzić. - Ja nie czuję takiej potrzeby. - A przyszedłbyś posłuchać jak śpiewam? - Czemu nie? Muzyką interesowałem się od dawna, ale całkiem odmienną. Mocno brzmiące gitary elektryczne słabo pasowały do kościoła, ale ...