Lanie od męża
Data: 16.07.2023,
Kategorie:
lanie,
klapsy,
BDSM
Autor: PDS
... klatkę piersiową schowaną pod wciąż tą samą umorusaną koszulką. Dostrzegałam jak się unosi i opada pod wpływem oddechu. Nie potrafiłam jednak unieść głowy o te kilka centymetrów i pozwolić by nasze spojrzenia się spotkały.
– Wiem, taki był cel między innymi. Gdybym jednak miał dar jasnowidzenia to nigdy nie pozwoliłbym ci się tam znaleźć, upomniał cię przed tym ostro, może nawet dał kilka klapsów, ale nigdy nie pozwoliłbym ci się narazić. Co za tym idzie nie zbił aż tak dotkliwie w obawie przed kolejną taką akcją. Wiem, że boli. Uwierz, że jestem w stanie sobie wyobrazić jak bardzo, ale uwierz w to, że mnie również nie jest obojętne i w pewnym, choć innym sensie mnie też to zabolało.
– Wierzę – spojrzałam na niego pierwszy raz po tym wszystkim, zobaczyłam, że ma zaczerwienione oczy, że się szklą jakby miał zaraz płakać. – Kocham cię – wyszeptałam bez przekonania, jakoś tak niepewnie choć byłam tego w tym momencie w stu procentach pewna.
– Cieszy mnie to, bo ja ciebie też. Chciałbym jednak wiedzieć czy nie czujesz się skrzywdzona, jakoś szczególnie tym dotknięta – odrzekł.
– Tym, że kochasz? – zapytałam naiwnie.
– Tym, że wlałem. Słusznie bo słusznie, ale jednak lanie dostałaś.
– Nie, jest ok – odpowiedziałam niepewnie.
– Czyli te trzydzieści klapsów nie będzie powodem wizyty u prawnika i dowodem przeciwko mnie na naszej sprawie rozwodowej? – zapytał z lekkim uśmiechem, ale jednak smutek promieniował w tych słowach.
– Nie będzie rozwodu – powiedziałam ...
... pewnie.
– W takim razie się cieszę. Ja dokończę obiad – zaproponował, a ja nie mogłam pogodzić się z jednym. Nawet nie, że nie mogłam się pogodzić, ale po prostu nie potrafiłam zrozumieć jak szybko on przeszedł po tych wydarzeniach do porządku dziennego. Patrzyłam z podziwem jak na nowo wbił się w normalny tryb naszego życia.
– Mieliśmy porozmawiać – przypomniałam Aleksowi siadając na krześle. Myślałam, że poczuje silniejszy ból, ale jednak tak się nie stało i siedzenie nie sprawiało mi jakiś szczególnych trudności.
– Wiem, przy objedzie, dobrze? Czy wolisz przed? – zapytał.
– Co się odwlecze to nie uciecze. Możemy przy objedzie. Będziesz szczery?
– Będzie trudno, ale będę. Jeśli po wszystkim będziesz chciała mi strzelić w pysk to zrozumiem, ale jeśli podczas to pamiętaj, że to przeszłość, a ja cię za przeszłość nigdy nie uderzyłem. No przynajmniej nie za tak odległą – ostatnie zdanie dodał pośpiesznie bo chciałam już powiedzieć, że właściwie teraźniejszość jest złudna, bo zanim sobie zdamy sprawę z tego co tu i teraz to staje się już przeszłością w przeciągu jednej setnej sekundy.
– Dobrze, wysłucham do końca – rzekłam do mężczyzny, który układał kotlety na rozgrzanej patelni i na nowo sprawił, że ziemniaki zaczęły się gotować.
– Długo śpią – powiedział i spojrzał w stronę zamkniętych drzwi, za którymi znajdowali się nasi synowie. Na wszelki wypadek mieliśmy elektroniczną nianię z kamerką i głośnikiem.
– O tej porze zawsze śpią tak z dwie godzinki co ...