Lanie od męża
Data: 16.07.2023,
Kategorie:
lanie,
klapsy,
BDSM
Autor: PDS
... głodny jak wilk. Nie daj mu powodu do kolejnego razu.
– Kamil, sam dobrze wiesz, że Olek nie jest taki – postanowiłam bronić męża.
– A jaki jest? – zapytał opierając się o komodę i patrząc mi w twarz. Jego oczy znajdowały się tylko kilka centymetrów wyżej niż moje. Jego twarz była też kilka centymetrów od mojej.
– Jest opiekuńczy, potrafi zadbać o mnie i dzieci...
– Materialnie – przerwał mi.
– Nie tylko, kocha nas to widać.
– Po twoim ramieniu szczególnie. – Zaczęły mnie wkurwiać już jego docinki.
– Olek to człowiek, który mnie nie zostawił choć znał całą prawdę. Zajął się mną, otoczył opieką, pokochał. Naprawdę jest dobrym człowiekiem.
– Człowiekiem, który potrafi ci przylać i to nie mało – stwierdził smutno stojąc już przy drzwiach.
– Mówisz tak jakbyś nigdy kobiety nie uderzył. Co, żadnej nie dałeś klapsa?
– Masz krwawą, wypukłą pręgę na ramieniu, nie porównuj tego do klapsa – stwierdził oschle.
– Kamil...
– Amanda, ten człowiek zrobił ci pranie mózgu jakieś. Kogo jak kogo, ale ciebie nigdy bym nie podejrzewał, że staniesz się wzorową kurą domową. Sprzątasz, pierzesz, gotujesz, chodzisz do szkoły, zajmujesz się dziećmi... – zaczął wyliczać Kamil.
– Olek też się nimi zajmuje, wstaje po nocach tak samo jak ja.
– Ostatnio sama mówiłaś, że ma sporo dyżurów.
– To tylko jeszcze dwa tygodnie, potem wszystko wróci do normy. – Wzięłam w obronę męża nie dlatego, że nim był, ale dlatego, że naprawdę nie był takim potworem jakim go ...
... widział Kamil.
– Czym?
– Co czym? – zapytałam.
– Czym cię skatował ostatnim razem?
– Niczym mnie nie skatował, nigdy mnie nie skatował.
– Od czego masz ślad na ramieniu, bo nie wygląda jak po klapsie. Bardziej bym stawiał na jakiś pejcz, bicz, może rzemień.
– To nie twoja sprawa! – warknęłam.
– Nie moja, ale jesteś dla mnie jak siostra...
– USB – powiedziałam te trzy literki, a Kamil wbił wzrok w podłogę.
– Czemu nie odejdziesz? Zapewnię ci lokum, pomogę.
– Kamil, tu nie chodzi o to, że ja nie mam dokąd odejść. Ja nie chcę od niego odchodzić, rozumiesz to? To z ręką to był nieszczęśliwy wypadek, nic więcej. Olek nie jest katem, nie jest sadystą.
– Olek za pół godziny wróci na obiad. Na razie – tymi słowami zakończył rozmowę i zniknął za drzwiami.
Nie wiedziałam co zrobić, jak się zachować, jak dalej żyć z tym co dzisiaj słyszałam, z tym co dzisiaj widziałam i z tym co się działo w moim życiu. Patryk zaczął płakać, przyciągnęłam więc kołyskę do kuchni i umieściłam go w niej. Kiedy on spokojnie spał się w niej bujał i podziwiał światełka ja mogłam spokojnie obrać ziemniaki. Wrzucałam je po kolei obrane do garnka z wodą. Najpierw robiłam to delikatnie, potem z coraz większą siłą, w końcu woda zaczęła chlapać na wszystkie strony, a mnie ogarnęła pierw agresja, potem niemoc i bezsilność. Usiadłam na taborecie w kuchni i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam po cholerę żalę się nad swoim losem, przecież sama sobie taki zafundowałam. Usłyszałam otwieranie ...