Tajemnica pana G. (I)
Data: 12.09.2023,
Kategorie:
bdsm
szef,
klapsy,
Autor: Zdominowana
... staranny makijaż i muśnięcie ust czerwoną szminką. Brakowało mi tylko tej uroczej białej torebki z kryształkami, którą tak kochałam.
- Woah. Jesteś tak seksowna, że sam bym cię przeleciał. – Moje ciało przeszedł dreszcz, gdy poczułam na wcięciu w talii dłonie mojego brata.
- Wiesz, że kazirodztwo jest karalne, prawda? – Mruknęłam tylko i pospiesznie ściągnęłam z siebie jego dłonie.
- Oj tam, nikt się nie dowie siostrzyczko. – Puścił mi oczko i dokładnie przyjrzał się mojemu odbiciu w lustrze. A więc chyba jednak za bardzo wystroiłam się dzisiejszego wieczoru. Ale co tam. Niech dzieje się wola Boga!
Wezwałam taksówkę i udałam się na spotkanie w wyznaczone miejsce. Za pięć dziewiętnasta. Więc jeszcze udało mi się być pięć minut przed czasem. Rozejrzałam się, gdy nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam głowę w bok i dostrzegłam tego, z którym miałam się spotkać.
- Witaj Elisabeth. Wyglądasz olśniewająco. – Jego promienny uśmiech i nagły komplement sprawiły, że na moich policzkach pojawił się lekki rumieniec.
- Witaj Natanielu, ty również. – Ładny, drogi garnitur i włosy zaczesane w tył. Niespodziewanie zdałam sobie sprawę, że przygryzam wargę, wyobrażając sobie, że wplatam dłoń w te złote kosmyki, więc potrząsnęłam niezdarnie głową.
- Zatem wejdziemy? – Puścił mnie przodem. Zapowiedzieliśmy się, jako że to jeden z tych lokali w których z reguły robi się rezerwacje, a potem zajęliśmy wyznaczone miejsce. Przyniesiono nam po kieliszku ...
... czerwonego, półsłodkiego wina oraz podano kartę dań. Dziś miałam ochotę na coś lekkiego, więc mój wybór padł na sałatkę grecką. Nat zaś wziął stek z warzywami.
- Zatem o czym chciałeś ze mną porozmawiać? – Zaczęłam nieśmiało, jakbym bała się, że trochę za wcześnie zaczęłam temat, albo że w ogóle nie powinnam zaczynać go pierwsza.
- Od razu przechodzisz do sedna, co? – Zaśmiał się, jednak było w tym śmiechu coś... Nienaturalnego. Tajemniczego. – Mam problem. Cierpię na pewną... Przypadłość.
- Przypadłość? To coś poważnego? Martwię się Nat... - Spojrzałam z troską w jego oczy.
- Nie nie, właściwie to zagraża tylko mnie, tak sądzę. Choć jak teraz o tym myślę, nie wiem czy to dobry pomysł ci o tym mówić. – O nie, tak dobrze nie ma. Zaprosiłeś mnie tu, sprawiłeś, że wystroiłam się, jakbym na coś liczyła, więc musisz mi chociaż powiedzieć co ci chodzi po głowie.
- Powiedz proszę. Nie pogniewam się. – Zaczęłam ostrożnie.
- Ja... Chcę cię o coś prosić. Obiecaj mi, że jeśli się zgodzisz, to się nie wycofasz, nieważne co zobaczysz, nie ważne co się stanie. – Przełknęłam ślinę. Nie lubiłam układów w ciemno. Pogrążyłam się w głębokim myśleniu. Kelner zdążył przynieść nam nasze zamówienie, więc pozostało nam tylko jeść.
- Zabrzmiało poważnie i przyznaję nieco się przestraszyłam. Czy to ci pomoże jeśli się zgodzę?
- Cholera, tak Lisa, bardzo pomoże.
- I nie ucierpię na tym?
- Boże, o czym ty mówisz, nie zrobiłbym ci żadnej krzywdy!
- Więc jeśli będę miała dość, będę ...