Rodzina Moniki
Data: 13.10.2023,
Kategorie:
Pierwszy raz
Hardcore,
Dojrzałe
Autor: aronlondonhot
Niebo zaciągnęło się gwałtownie. Po upalnym, majowym dniu, nadchodziła gwałtowna, wieczorna burza. Ciemne chmury gnane porywistym wiatrem nadciągały od północnego zachodu, od strony puszczy, sąsiadującej z miastem. Przechodnie odruchowo przyspieszali kroku, chcąc znaleźć bezpieczne schronienie przed nadchodzącą nawałnicą. Wiatr wiał coraz silniej. Podmuchy podrywały z ziemi śmieci, kręcąc nimi w powietrzu akrobatyczne figury.
W stojącym na przedmieściu domu młoda, dziewiętnastoletnia dziewczyna zapaliła lampkę przy biurku. Odchyliła się na krześle, odrywając od rozłożonych przed nią podręczników i przeciągnęła dłońmi po długich, kasztanowych włosach.
„Wystarczy tej nauki” - pomyślała - „jutro też jest dzień”.
Zza ściany dochodził łomot muzyki. Oczywiście, jej brat jak zwykle zanurzony był w swoim metalowym świecie. Skrzywiła się z niechęcią. Ciekawe, czy dzisiaj znów pójdzie do tej swojej Dagmary? Ciekawe, czy pamięta, że w nocy wracają z Barcelony, ze swej „d**giej podróży poślubnej”, rodzice?
Wstała i wyszła z pokoju. Przechodząc obok pokoju brata usłyszała, poza muzyką, dźwięk silnika samochodowego. No tak, znów grał na komputerze.
- Mógłbyś to ściszyć – krzyknęła ze złością.
Żadnej odpowiedzi. Całkowicie ją zignorował.
„Głupek” - pomyślała i poszła do kuchni.
Oczywiście zlew był pełen. Szklanki od piwa, zasyfione talerze i sztućce. Ustaliła z Markiem, że dziś, przed powrotem rodziców, posprzątają dom. Ona wywiązała się ze swojej części, umyła ...
... podłogi i łazienkę, odkurzyła dywany. Jej brat ograniczył się do wyniesienia śmieci i zniesienia tygodniowych pokładów brudnych naczyń do zlewu. Jak zwykle. Ciekawe, jak wygląda jego pokój?
Westchnęła i odkręciła wodę. Powinna zostawić tak wszystko do powrotu starych. Markowi oberwałoby się od ojca, ceniącego ład i porządek. I tak był wściekły na niego z powodu studiów.
Tak. Jej brat różnił się od niej bardzo. Starszy o dwa lata, sprawiał na dziewczynie wrażenie, jakby nie mógł wyrosnąć z krótkich spodenek. Może właśnie dlatego, że powodziło mu się dobrze, zbyt dobrze. Ich rodzice zapewnili im pełny dobrobyt. Matka, o kilka lat starsza od ojca, z zawodu ekonomistka, była prezesem dużej, zagranicznej firmy. Ojciec, ceniony adwokat, prowadził własną, dobrze prosperującą kancelarię. Dzieciom nigdy więc na niczym nie zbywało.
O ile jednak córka, poważna i stateczna, licealistka przygotowująca się do matury w jednym z najlepszych prywatnych liceów, wrodziła się w rodziców (ojciec zawsze twierdził żartobliwie, czym denerwował matkę, że urodę odziedziczyła po matce, a inteligencję po nim), o tyle pierworodny syn nie raz sprawiał im kłopoty. Jedynym, w czym naprawdę był dobry, była motoryzacja. Silniki, samochody, motocykle – to było jego życie. Wybitnie uzdolniony technicznie, w pozostałych dziedzinach nie był już tak dobry, jak powinien. „Zdolny leń” - mawiał o nim ojciec i rzeczywiście coś w tym było. Po skończeniu technikum samochodowego (maturę zdał bardzo przeciętnie, za to ...