Rodzina Moniki
Data: 13.10.2023,
Kategorie:
Pierwszy raz
Hardcore,
Dojrzałe
Autor: aronlondonhot
... było.... okropne... Spadali... a ja nie mogłem im pomóc... - spod zamkniętych powiek wypłynęły dwie łzy.
Monika pogładziła brata po nodze.
- Uspokój się. To tylko sen. Na biurku stoją moje proszki. Weź dwa. Trochę się uspokoisz.
Marek spojrzał na siostrę z wdzięcznością. Podszedł do biurka, połknął tabletki, popił wodą. Spojrzał na zdjęcie rodziców stojące na szafce.
- Dziękuję. Dziękuję Ci, że jesteś, Siostrzyczko... Wiesz, mam prośbę. To może śmieszne, ale... nie chcę spać sam... Nie dzisiaj...
Sprawiał wrażenie naprawdę zagubionego. Monika pomyślała, że też jej będzie raźniej. Posunęła się i odsunęła kołdrę.
- Właź, Starszy Bracie. Ktoś przecież musi zadbać o Ciebie.
Marek spojrzał z wdzięcznością i wskoczył pod kołdrę.
- Kochana jesteś Moniko – odwrócił się do niej plecami.
- Mhm. Ja Ciebie też kocham. Tak trochę... - mruknęła przytulając się do niego.
To był rzeczywiście dobry pomysł. Ciepło ciała Marka dawało jej przynajmniej namiastkę poczucia bezpieczeństwa. Poczuła, wtulona w brata, że zaczyna powoli odpływać. Marek czuł chyba to samo, bo po krótkiej chwili zasnęli oboje.
SOBOTA, RANO
Monika obudziła się po siódmej. Nie była wyspana, czuła jeszcze piasek w oczach, niemniej nie miała już ochoty na sen. Poza tym, czuła się dziwnie. Przez sen coś ją uwierało, czuła ciężar, nie było jej wygodnie. Przez chwilę leżała z zamkniętymi oczyma, wracając do rzeczywistości. Resztki snu odpływały, ciężar pozostał. O Boże, to był Marek! Leżał ...
... wtulony w jej plecy, z głową opartą na jej ramieniu i nogą zarzuconą na jej uda. To stąd ten ciężar! Przygniótł ją przez sen! A uwieranie... na wysokości pośladków. O Boże! To... to był jego sterczący...
Wysunęła się z pod brata i odwróciła do niego. Nie obudził się. Jego twarz spoczywająca na poduszce była tak spokojna, cień uśmiechu błąkał się w kącikach ust. Dziewczyna delikatnie odsunęła kołdrę. Piżama Marka w kroczu była mocno naciągnięta, uwypuklając kształt sterczący pod nią. Dziewczynie rumieniec wystąpił na twarzy, zaczęła ciężko oddychać...
Choć może się to wydać nieprawdopodobne, dwudziestoletnia dziewczyna była całkowitą dziewicą. Zwyczajna „szara myszka”, jakich wiele, skupiona dotychczas wyłącznie na nauce i pracy, nie miała czasu, ani ochoty na flirty z chłopakami. Jej uroda, dość długie kasztanowe włosy, sięgające za ramiona, zgrabna, szczupła sylwetka i duże, jędrne piersi, odziedziczone po matce, przyciągały uwagę kolegów. W przeciwieństwie do swoich koleżanek, Monika nie reagowała jednak na ich zaloty i uśmiechy, nic więc dziwnego, że w liceum miała pseudonim „lodowej księżniczki”.
Nie, nie była oziębła. Po prostu nie interesowały ją przelotne, szczenięce romanse. W głębi duszy była romantyczką. Wierzyła w prawdziwą, głęboką miłość na całe życie. Czekała na swego „księcia z bajki”. Tylko jemu, temu upragnionemu, chciała oddać swoje dziewictwo, związać z nim się na zawsze, na dobre i złe, do końca świata. Dotychczas takiego nie spotkała.
Marek nadal ...