1. Wiedźmińska krew (I)


    Data: 13.10.2023, Kategorie: wiedźmin, Fantazja Autor: Fetyszysta

    ... ukosa. - Zapomniałem, że lubisz się czuć niezależna.
    
    - A ja zapomniałam, że potrafisz być dupkiem, Gabrielu. Po walce zawsze jestem rozgrzana i podniecona, zastanawiałam się, czy nie zrobić tego z tobą tu, w krzakach. Ale niestety strasznie zadymiłeś okolicę. - Cmoknęła. - Chyba Panu Ognikowi przeszła okazja koło nosa!
    
    Wyprzedziła mężczyznę i ruszyła kłusem ku miastu.
    
    - A... a... ale ja przecież n... nie specjalnie! - Wykrztusił. - Przepraszam, Ciri! Zaczekaj!
    
    Dwie postaci pomknęły galopem ku bramom miasta.
    
    Novigrad.
    
    Jeźdźcy przejechali konno przez tłumy ludzi zmierzających na rynek. Minęli gromadkę wrzeszczących dzieci z patykami w dłoniach. Na placu w centrum nieszczęśnik zakuty w dyby cały dzień spędzi na skwarze, obrzucany przejrzałymi pomidorami. To chyba łagodniejsza kara od powieszenia czy obcięcia prawej ręki za złodziejstwo.
    
    Zatrzymali się przed karczmą, która wyglądała najschludniej i najczyściej. Wiązało się to oczywiście z większą ceną, ale oni mieli pieniądze. Jako wytrawny czarodziej i wspaniała wiedźminka pracy im nie brakowało, choć byli zmuszeni do stałego ukrywania się pod płaszczem. Żaden z tych zawodów nie był mile widziany wśród mieszkańców. Zostawili konie w stajni, a sami weszli do karczmy.
    
    Tłusty karczmarz potoczył się w ich stronę. Zerknął na dwa miecze Ciri, na jej źrenice, i na jarzące się spod kaptura oczy Gabriela. Był bystrzejszy niż wyglądał.
    
    - Wynoście się stąd, odmieńcy! Wynocha, bo następnym razem wrzasnę, a ...
    ... zapewniam was, że niemało osób chciałoby was nadziać na widły. - Opryskał ich śliną grubas.
    
    Gabriel zsunął kaptur.
    
    - Proszę bardzo, zawołaj ich. Będziesz patrzył, jak zamienią się w kupki popiołu, zanim puszczę z dymem twoją karczmę.
    
    Karczmarz zachłysnął się.
    
    - Co? Kto ty ku... Jesteś? Elf jakiś? Czy co?
    
    - A wyglądam na elfa? - Odrzekł rozbawiony czarodziej, który bynajmniej nie był elfem.
    
    Ciri wyjęła spod płaszcza ciężką sakiewkę i rzuciła na stół. Torebka jednoznacznie zadzwoniła. Karczmarz natychmiast zmienił swój stosunek do przybyszów.
    
    - Oj, dobrze już... Nie kłóćmy się, szanowny panie, zapraszam do pokoju, przygotowany jest dla szanownego państwa najlepszy, największy, z balią w zestawie. - Kłaniał się grubas. - Zapraszam, zapraszam, zaraz podam klucze.
    
    Gabriel ze zdumieniem spojrzał na Ciri.
    
    - Dałaś mu całą sakiewkę? - Zrobił wielkie oczy.
    
    - Kupiłam za te pieniądze nie tylko pokój, mój drogi.
    
    Wspięli się po krętych schodkach na najwyższe piętro. Karczmarz nie zmieścił by się na schodach, więc wysłał z nimi swoją córkę, która miała to szczęście, że dało się ją jeszcze ominąć.
    
    - Tak, to ten pokój, proszę państwa, zapraszam. - Paplała dziewczynka.
    
    Ciri i Gabriel weszli do pomieszczenia.
    
    - eee, gdyby państwo szanowni czegoś potrzebowali, to zapr...
    
    Ciri zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.
    
    - Ach, nareszcie spokój. - Zdjęła rynsztunek i rzuciła się na wielkie, dwuosobowe łoże.
    
    Trzeba było przyznać, że pokój był naprawdę gustownie ...