Czas grozy (IV). Prawo pierwszej nocy
Data: 30.11.2023,
Kategorie:
prawo pierwszej nocy,
dziewictwo,
Brutalny sex
średniowiecze,
Autor: historyczka
... czekał na samozwańczym tronie, specjalnie dla niego, w tajemnicy przed ojcem, wykonanego przez stolarskiego mistrza Eda Woodmaestra. Wkrótce po tej robocie, co prawda, słuch o Edzie nagle zaginął, ale tron pysznił się, jak żaden kiedykolwiek wcześniej na wyspie.
- Witaj pani! Ależ pięknie w tej białej sukni się nam przedstawiasz! Choć blade twe lico! Może ty zbyt długo z mym ojczulkiem biesiadowałaś???
Martha kornie ukłoniła się przed grubasem na masywnym tronie, zawstydzona, odparła.
- Prawda, to panie… Książę wielce gościnność swą okazać mi raczył…
- A ja też dla ciebie pani gościnę urządzę! Pamiętasz nasze dysputy? Ty pani tak zgrabnie szermujesz łaciną, która nijak się mej głowy nie ima… Jak to się zwało?
- Ius primae noctis...
- I cóż to prawo głosi???
- Cóż... prawo pan feudalnego do zdeflorowania świeżopoślubionej żony swego poddanego...
- Widzisz pani, ja je tak nieznacznie zmodyfikowałem. Po cóż czekać do ślubu... ja egzekwuję swoje prawa jeszcze wcześniej... Ha ha!
Martha, co najmniej zmieszana w tej sytuacji, spuściła wzrok.
- Zatem pewnie jesteś pani ciekawa, po com cię przywołał? A widzisz, wiem, żeś kształcona... bystra... bywała... potrafisz się znaleźć w różnych miejscach i... rolach!
- Zatem cóż za rolę... dla mnie panie... rychtujesz?
"Głupie pytanie zadaję... skoro poddane niewiasty chcesz rozdziewiczać, to i mnie zapewne chcesz brać do swego łoża... ale... twój chory umysł chyba nie tylko to dla mnie przeznacza... coś ...
... knowasz... coś bardziej perfidnego niż twój rodzic, który kazał mi się oddać giermkowi... cóżże to może być?"
- A to proste... jak widzisz pani, rozmiłowałem się w tym prawie pierwszej nocy... Ale, jak się zapewne domyślasz, najsmakowitsze w tym jest to prawdziwe prawo... wzięcie do łoża prawdziwej świeżoposlubionej dziewki. A to nie takie już łatwe. Nie co dzień mi się tu żenią... a są i takie łotry, że łamią prawo! I zmykają z okolicy na czas jakiś, byle jeno nie dać swemu księciu szansy na to, bym ich zaszczycił tą dla nich niewątpliwą łaską i przywilejem...
- Ale... jakaż ma być ma rola, panie?
- Cóż... kocham sytuacje, w których białogłowa odgrywa jakąś rolę. A tu, trafiła mi się najdoskonalsza niewiasta do takiej inscenizacji!
- Jak to panie, mam odgrywać rolę świeżo poślubionej przez twego poddanego?
"Miałabym wcielić się w biedną małżonkę... którą sam książę chce zdeflorować... posiąść przed jej ślubnym!
Matko! Dlaczego to perwersyjne wyobrażenie, tak silnie mnie podnieca?"
- Wiedziałem pani, żeś bystra! Nóże pachołki, nakarmcie panią Marthę, potem niech dziewki przygotują jej kąpiel, niech dadzą jej suknię ślubną i pomogą się przebrać! Zaraz potem oczekuję cię pani w mej alkowie!
"Ależże z niego lubieżnik! Nawet nie spytał mnie o zdanie!"
- Panie... a nie zapytasz mnie o moją zgodę?
- Pani, a czy kto pyta te dziewki, czy one chcą? Często nie chcą. A ja nawet wolę, jak nie chcą! Ha ha ha!
Dwie służki zaprowadziły Marthę do pomieszczenia ...