1. Udawana randka Marty (II)


    Data: 05.12.2023, Kategorie: udawanie, randka, elegancja, Mamuśki pończochy, Autor: historyczka

    Należało korzystać z uroków upalnych wakacji. Dlatego nie omieszkałam zaprosić Lubomira do obchodu moich włości. Założyłam bikini, w którym lubiłam paradować w ogrodzie.
    
    Pokazywałam studentowi pieczołowicie każdy kwiatuszek, wyznając jaką pasją jest dla mnie ogród. Młodzieniec pochylał się wraz ze mną. Chłonął woń kwiatów, chociaż odnosiłam wrażenie, że nos lokuje bliżej mnie, niż podziwianych roślin.
    
    Zdawałam sobie sprawę, że moje bikini jest nadto odważne, ale… to sprawiało mi tym większą satysfakcję. Wiedziałam, że w skąpym i mocno opinającym staniku, moje piersi bujają się mocno przy każdym pochyleniu nad kwiatami. Dokładnie w ślad za nimi podążał wzrok Lubka. Wyraźnie skupiał się na moich cyckach. Może dlatego, że przez obcisły materiał biustonosza doskonale dało się zauważyć sutki? Prężyły się dumnie. A im bardziej ja czułam się podniecona, tym bardziej, sterczały i one...
    
    Wzrok studenta zdawał się być obłędnym.
    
    – Pani Marto, tyle u pani truskawek! Pani ogród przywodzi mi na myśl słynny obraz „Ogród rozkoszy” Hieronima Boscha.
    
    – Przyznaję… nie znam.
    
    - Ależ to znakomity tryptyk niderlandzkiego mistrza! Aluzja niewinności zmysłowych rozkoszy.
    
    - Och… panie Lubku, ależ z pana wytrawny znawca!
    
    Komplementowałam go, w duchu myśląc, że dziś jak nigdy mam ochotę na owe zmysłowe rozkosze i to… niekoniecznie na te niewinne.
    
    A może to jego gadanie o owocach było zamierzonymi niewinnymi aluzjami do sterczących sutków? Całym sobą w końcu młodziak mówi, że ...
    ... chciałby mnie posmakować... a pewnie zwłaszcza takich owoców...
    
    Już widziałam oczami wyobraźni, jak rozpinam przed nim stanik, a on łapczywie dorywa się do moich "melonów"... Zachłannie je całuje... ssie... wreszcie gryzie! Oj, byłby to dokładnie raj dla niego, a raczej "ogród rozkoszy", jak u tego niderlandzkiego artysty.
    
    Tymczasem skąpy był nie tylko biustonosz, ale także majtki. Dlatego Lubek miał jak na dłoni moje pośladki, a już zwłaszcza gdy pochylałam się nad rabatkami.
    
    Dostrzegłam wybrzuszenie w spodenkach chłopaka. Czytałam w jego myślach - może imaginuje sobie, jak pękają sznureczki w bikini? Przecie tak niewiele brakowało, żebym stanęła przed nim zupełnie naga... Co by to było, gdyby na miejscu studenta znalazł się namolny sąsiad, pan Edzio... Oj, nie utrzymałby on rączek przy sobie! Ani chybi, nie utrzymał! Jego łapki zawsze bywały lepkie, nawet gdy miałam na sobie "przyzwoitą" sukienkę. A co dopiero, takie bikini! Oj, uwziąłby się na moje sznureczki... uwziął...
    
    Zdałam sobie sprawę, że obcisłość majtek powoduje, iż materiał doskonale uwidacznia moją "pionową kreskę" - efekt cameltoe.
    
    Z jednej strony zawstydzało mnie to, ale z drugiej podniecało, gdy uświadamiałam sobie, że prowokuje to Lubka... A nie dało się tego nie zauważyć, gdyż jego wzrok zbyt często podążał w tę właśnie stronę.
    
    Pomyślałam wtedy - A co! Powiem mu o tym... ależ go zawstydzę takim otwartym wyznaniem! Sama się zawstydzę, ale jeszcze bardziej - nakręcę!
    
    - Panie Lubomirze, ...
«1234...16»