Udawana randka Marty (II)
Data: 05.12.2023,
Kategorie:
udawanie,
randka,
elegancja,
Mamuśki
pończochy,
Autor: historyczka
... czuję się nieco zażenowana... ale widzę, że pańskie oczy, co rusz lądują na moich majtkach... Dopiero teraz się domyśliłam powodu...
- Jak to?
- Cameltoe...
- Aaaa... a co to? - drżącym głosem zapytał student, zapewne wstydzący się przyznać, że zna odpowiedź.
- No wie pan... W dosłownym tłumaczeniu, to "wielbłądzie kopyto"... czyli takie ułożenie zbyt mocno napiętej bielizny, które zbyt mocno ukazuje pewną strefę...
- Ach... tak... - młodzian nie mógł już teraz oderwać wzroku.
- No tak. Paparazii wręcz polują na gwiazdy w zbyt opiętych leginsach... A potem różne portale plotkarskie rozpisują się o celebrytkach i ich wargach sromowych...
Celowo użyłam słów "warg sromowych", żeby obserwować zmieszanie Lubka, ale też po to by mu zakomunikować - "widzisz, jak dokładnie oglądasz sobie kształt mojej cipki!"
- Przepraszam pana panie Lubku, że naraziłam pana na takie widoki... Sama też jestem zażenowana... czuję się tak, jakby oglądał mnie pan... zupełnie nagą... - czułam potrzebę, jak najdłuższego gadania o tym przy Lubomirze. - Wobec tego, pozwoli pan, że zdejmę ten strój, a założę inny, tym bardziej, że zaplanowałam sobie opalanie...
Tak na prawdę założyłam jeszcze bardziej odważny kostium. Fioletowy, szczególnie skąpy. Tyle, że już bez wstydliwego efektu. Nigdy przy żadnym mężczyźnie nie odważyłabym się go nosić, lecz teraz… przy Lubku, jakoś nie mogłam się oprzeć.
Po przebraniu się, natychmiast rozłożyłam się na leżaku. Może przybrałam pozę nieco ...
... „kuszącą”…
– Zaraz, zaraz, panie Lubomirze, czy „Ogród rozkoszy” to nie jest czasem też traktat jakiegoś szejka z kanonu arabskiej literatury erotycznej. Pono jest on szczególnym podręcznikiem - pełnym porad co do sposobów uprawiania miłości, ale też symboliki i anegdot, głoszący, iż miłość cielesna to dar Najwyższego ofiarowany ludziom, by im nieść uciechę?
Młodzieniec zapłonił się, słysząc moje słowa…
- Tak… tak, coś czytałem – wydukał skonsternowany tym, że mówię tak wprost o miłości fizycznej. – Przepraszam, że tak wstydzę się… widać to po mnie, że się czerwienię… ale ja nigdy w ten sposób nie rozmawiałem z kobietą… - bąkał, patrząc prosto na moje cycki, słabo osłonięte, wyjątkowo oszczędnym staniczkiem.
- Panie Lubomirze! Czy zechciałby pan wetrzeć we mnie olejek do opalania? – Uśmiechając się uwodzicielsko, nadstawiłam kark do masażu.
Chłopak zdawał się być przeszczęśliwy. Smarował delikatnie, drżącymi rękami, przez co podwójnie się wstydził.
- Przepraszam panią, że robię to tak niezdarnie… znów widzi pani moją tremę.
- Rozumiem pańską nieśmiałość wobec kobiet. Jest pan jeszcze bardzo młody. A może... może w jakiś sposób mogę panu pomóc...?
- Ale jakby to pani chciała zrobić? – w jego głosie dało się wyczuć zaintrygowanie.
– Hmm… sama nie wiem, ale… ach! Jak pan wybornie masuje! Wspaniałe, silne, męskie dłonie… ach!
Komplementy nie tylko go ośmielały, ale i pobudzały. Masował coraz wprawniej. Starał się unikać okolic biustu, ale gdy się ...