Wakacyjna dniówka
Data: 08.12.2023,
Kategorie:
młody,
Fetysz
Mamuśki
Autor: jammer106
... kieliszek.
- Nie na golasa? - zapytała z uśmieszkiem na twarzy.
- Nie, są już moje ubrania? - zapytałem nie zwracając uwagi na jej uszczypliwe dogaduszki.
- Tak, wróciły z pralni - usłyszałem odpowiedź.
Ta odpowiedź mnie usatysfakcjonowała Kucharka sączyła wino bacznie mi się przyglądając. Odłożyła kieliszek na stół.
- Zjedz kanapki, bo jeszcze padniesz mi tutaj. Nieźle cię przecież wymęczyły - stwierdziła uszczypliwie wskazując dłonią na talerz z kanapkami.
- Nie mam zamiaru już nic tu robić, gdzie położyć te rzeczy? - odparłem hardo.
- Zanieś do brudownika, tylko nie zapomnij o fartuszku - zachichotała.
Najwyraźniej się ze mnie naigrywała. Starałem się to puścić mimo uszu. Wszedłem do pomieszczenia gospodarczego i zamknąłem za sobą drzwi. Podniosłem wieko kosza, w którym składano brudną bieliznę i wrzuciłem przyniesione rzeczy do wnętrza.
- Nie, nie dam jej znów oglądać siebie nago, już wystarczy - postanowiłem i nie zdjąłem fartuszka.
Wróciłem z powrotem do kuchni. Kucharka dolewała sobie wina do kieliszka.
- Co, nie możesz z nim się rozstać? - zapytała widząc, że jestem jeszcze w fartuchu i w podkolanówkach.
- Gdzie są moje ubrania? - zapytałem stanowczo.
- Gdzieś - odparła.
No, tego było za wiele. Nie miałem ochoty na przekomarzania. Dla mnie nie było to zabawne. Postanowiłem sprawę postawić jasno.
- Oddaj mi moje ubrania i pieniądze - fuknąłem.
Wstała za stołu i podeszła do mnie bliżej, w ręku trzymała kieliszek z winem. ...
... Teraz dopiero zobaczyłem, że jej wyraz oczu jest jakiś inny. Zrobiłem krok w tył.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że pieniądze mam ja - rozpoczęła i mówiąc to wyciągnęła z kieszeni swego fartucha zwitek banknotów.
- A gdzie są twoje ubrania to też moja słodka tajemnica - dodała chowając pieniądze z powrotem do kieszeni.
Pogrywała sobie ze mną coraz śmielej. Nie mogłem na to pozwolić. Nie mogłem i nie chciałem.
- Oddaj mi proszę ubrania i pieniądze to sobie pójdę - poprosiłem.
- Nie tak szybko mój miły, nie tak szybko - wypowiedziała to dość wolno.
Sytuacja znów stawała się nieprzyjemna. Moje proszenie nic nie wskórało. Postanowiłem zacząć z innej beczki.
- Pani nakazała Ci abyś mnie puściła o 18, jeżeli tego nie zrobisz to się na Ciebie wścieknie - postraszyłem.
Uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi na moje słowa i wypiła łyk wina.
- Pani dzisiaj wróci późno, musi zamknąć klub tak, że zejdzie jej do 22 - odpowiedziała.
- To ja zaczekam tu do 22 - odpowiedziałem bez wahania.
Znów parsknęła śmiechem. Nie za bardzo wiedziałem, co ją tak bawi. Czułem, że sytuacja się komplikuje. Nie uśmiechało mi się również czekać tu do 22.
- Problem mój mały świrgolosku jest w tym, że ja kończę pracę o dziewiętnastej - odpowiedziała.
- I co z tego? - zapytałem.
Zaczęła się do mnie zbliżać. Tym razem się nie cofnąłem. Czekałem, co powie i uczyni.
- Ano to, że muszę zamknąć dom,a nie zrobię tego, gdy Ty tu będziesz - odparła a jej dłoń powędrowała na ...