Wakacje z Gosią (2017)
Data: 10.12.2023,
Kategorie:
Dojrzałe
delikatnie,
wakacje,
wspomnienia,
Autor: darjim
... Bawiła się nim chwilkę. Potem nachyliła się bardziej i wzięła go do ust. Jęknąłem z rozkoszy. Zamknąłem oczy poddając się tej niesamowitej, na wskroś genialnej pieszczocie.
Gośka była w tym niesamowita.
Dobrze wiedziała, jak zrobić mi dobrze ustami.
Jest mistrzynią robienia laski, aczkolwiek wolała od jakiegoś czasu nazywać to robieniem loda. A mojego penisa określała też jakoś górnolotnie buławą. Jak się zwał, tak się zwał, nieważne. Ważne, że w jej wykonaniu, to jest pełny profesjonalizm, chociaż typową profesjonalistką nie jest. Dawno jednak nie było mi tak dobrze.
Cudownie to robiła. Po prostu genialnie.
Pieściła go całego ustami.
Ściągnęła napletek do końca odsłaniając żołądź. Dotknęła czubkiem języka ujścia cewki moczowej i zjechała nim po najwrażliwszym miejscu faceta, po wędzidełku napletkowym.
Wodziła językiem wokół nabrzmiałej głowicy. Po chwili znów wzięła całego do buzi.
Uwielbiam jak znika cały w jej ustach. Jak ściska go palcami u nasady i lekko wbija swe zęby w świeże, ciepłe, gorące mięso.
Teraz otworzyłem oczy.
Patrzyłem, jak raz po raz zagłębiał się i wysuwał z jej ust. Uwielbiam tak patrzeć.
Jakie to jest piękne. Jakie wspaniałe. Niesamowite.
Poruszała głową w górę i w dół, co chwilę zmieniając tempo.
- Daj mi ją - wyjęczałem
- Co? - spytała przerywając pieszczotę
- Daj mi swoja cipkę – powtórzyłem – połóż się na mnie
Moja twarz znalazła się między jej nogami.
Lizałem jej słodziutką, bardzo wilgotną już ...
... cipkę. Spijałem ten nektar. Sunąłem językiem po szparce, najpierw delikatnie, by po chwili wsuwać język, jak najgłębiej się dało. Rozchylałem rękami pośladki Gosi i wciskałem się coraz bardziej. Cudnie smakowała.
Czułem jednocześnie jej usta pieszczące mojego fiuta.
Odpływałem. Całkiem odpływałem. Fala rozkoszy, tysiącem maleńkich mrówczych nóg, wędrowała w górę kręgosłupa, by po chwili wrócić i znów rozpoczęła rundkę od nowa.
Dochodziłem do mety. Czułem to wyraźnie. Niewiele już mi brakowało.
Przyspieszyłem ruchy języka. Chciałem doprowadzić Małgosię do tego samego i najlepiej jednocześnie ze mną.
Doszliśmy.
I te kilka genialnych minut, gdy dochodziliśmy do siebie, gdy uspokajaliśmy rozszalałe żądze.
Leżeliśmy już obok siebie.
- Mmm... To było niezłe – stwierdziła Gośka przytulając się do mnie mocno – sześć na dziewięć jeszcze nie próbowaliśmy
- Mhm... - potwierdziłem – ciekawe dlaczego?
- Bladego pojęcia nie mam
- Ale co się odwlecze, to nie uciecze – stwierdziłem filozoficznie – wiele rzeczy musimy, w sumie, nadrobić
- I chyba paru nowych się nauczyć...
Tak, to prawda. Musieliśmy się wielu rzeczy nauczyć. Siebie przede wszystkim. Byliśmy na dobrej drodze. Nasze kontakty były ostatnio częste, a nawet bardzo częste. Nie było miesiąca, żebyśmy się nie spotkali. Głównie ja przyjeżdżałem, czasem zabierając też Sylwię.
Nie dawało się ukryć, że z Marcinem mieli się ku sobie. Śmialiśmy się z Goska, że staniemy się teściuniami.
W sumie, ...