Dziki wschód (II) – Śledztwo
Data: 01.01.2024,
Kategorie:
BDSM
femdom,
sen,
kryminał,
Autor: BlueNight
Kromleszno okazało się być niewielkim miasteczkiem wtopionym w otaczające lasy i pola. Ceglany kościół, według słów Marka pamiętający jeszcze czasy pruskie, górował nad domkami z niewielkiego wzgórza. Od kościółka, na kształt koniczyny rozchodziło się kilka ulic. Wjeżdżając do miasta wzrok Anny zwrócił niski budynek z okratowanymi okienkami, stojący tuż obok rozsypującej się ceglanej rudery. Przed budyneczkiem, na ławce siedziało dwóch mężczyzn, kryjąc się pod parasolem. Parasol reklamujący lody na patyku zdążył wyblaknąć, ale rolę ochrony przed letnim słońcem spełniał doskonale.
– Lokalny koloryt – Marek uśmiechnął się porozumiewawczo, gdy mijali robotników.
– Jak w każdym małym mieście. Rano nie miałam się czasu tutaj nawet rozejrzeć.
– Słyszałem od Radka, że jak panią wiózł, wyglądała pani na mocno rozdrażnioną.
– Akumulator mi zdechł, jak próbowałam ruszyć spod komisariatem.
– Dobrze, że padł już na miejscu. Proszę wspomnieć chłopakom, jak któryś znajdzie chwilę to pani go podłączy. Skąd pani jest?
– Wychowałam się w Gdańsku, od paru lat mieszkam w Olsztynie. Ania jestem, nie ma co sobie panować.
– Miastowa. W porządku Aniu.
– W dzieciństwie dużo czasu spędzałam na wiosce.
Marek zatrzymał samochód na parkingu pod komisariatem.
– Sielankowo tu jest. – Mężczyzna zamyślił się. Dopiero po chwili widok komisariatu wyrwał go z rozmyśleń. Wskazał palcem na coś znajdującego się za nimi – Ma pani tutaj drugi sklepik. Bardziej cywilizowany. Właśnie, ...
... ma pani już gdzie zostać na noc?
– Jeszcze nawet o tym nie myślałam. Jest tu jakiś hotel?
– Co najwyżej motel dla TIR-owców przy trasie na Litwę, ale tam bym nie polecał.
– A coś innego?
– Są dwa większe gospodarstwa agroturystyczne w pobliżu. W którymś powinni mieć jeszcze miejsca.
– Jak się nazywają?
– „Pod Dębami” i „Słoneczna Dolina”. Mają nawet strony internetową.
– Dziękuję. Którą by pan polecił?
– Nie spałem w żadnej, ale „Słoneczna Dolina”, wygląda, jak miejsce zlotów dla bogatych mieszczuchów. Pełno tam zawsze ludzi na warszawskich i gdańskich rejestracjach. Ja bym zaczął od „Pod Dębami”. Obok jest jezioro, do tego cicho i dużo spokojniej.
– Nie przyjechałam tutaj na wakacje, ale to brzmi, jak dobry pomysł. Chociaż biuro nie ucieszy się na taką delegację.
– Niech chociaż raz sięgną do kieszeni – skwitował.
Starszy policjant zaprowadził ją do głównego biura na piętrze. Widok nie napawał optymizmem jak większość polskich posterunków policji. Na pierwszy rzut oka jedną z nielicznych zalet tego miejsca, była czystość. Poza tym cała reszta wyglądała, jakby nie zmieniano jej od upadku poprzedniego systemu, co mogło być prawdą. Całość pomalowano szarożółtą emalią, która w niektórych miejscach zdążyła odpaść na ziemię. Annie przydzielono małe biurko wciśnięte w kąt. Stary plakat z dzieckiem w kąpielówkach przestrzegał przed groźbą skakania na główkę. Jak szybko się przekonała Anna, główną rolą plakatu było przysłonięcie łuszczącej i mocno ...