Marzena - Dzień kobiet
Data: 13.01.2024,
Kategorie:
małżeństwo,
seks Analny,
Fetysz
Dojrzałe
Autor: pofantazjujmy!
... spojrzenia męża. Błękitne oczy mogły ją zdradzić. Od dłuższego czasu nie potrafiła przekonująco kłamać.
– Był... – Marek zawahał się. Wstydził się zadać to pytanie. – Był ode mnie lepszy?
Blondynka nie odpowiedziała. Mruczała czule, kładąc dłoń na kolanie męża. Przesunęła ją po męskim udzie. Głaskała, uspokajając męża. Dostrzegła, że ów masaż działa. Oddech Marka stał się płytki, a na spodniach pojawiła się charakterystyczna wypukłość. Przytulając żonę i słuchając o jej seksualnych ekscesach, Marek osiągnął wzwód. Brzydził się taką reakcją.
Ale czy zdołałaby wyrzucić swój skarb? Tą, która uspokajającym masażem wywoływała u mężczyzny dreszcz podniecenia. Paluszki Marzeny sprytnie poradziły sobie z zapięciem spodni. Marek, obezwładniony urokiem żony, patrzył w dół, nie reagując na to, jak kobieta wsuwa pod spodnie dłoń i chwyta penisa. Od lat nie doszło do takiej sytuacji. Dojrzali małżonkowie, wieczorną porą, gdy Łucja położyła się już spać, siedzieli wtuleni na sofie. Milcząco oddawali się rozkoszy. Kobieta, opierając głowę na męskim ramieniu, zmysłowo masowała sztywnego członka. A mężczyzna, spięty, przyciskał jej ramię, tuląc jeszcze mocniej.
– Co robisz? Przestań...
– Chcę wykonać wszystko, co radził nam psycholog... - szepnęła Marzena, odrywając się od ramienia męża i nurkując ku jego męskości. Marek chwycił mocno oparcie sofy i odchylił głowę. Jęknął.
Wtedy to zakiełkowała w jego głowie myśl: "On i Marzena, samotni i oddani lubieżnym ...
... przyjemnością, jak dawniej..."
***
– Czasem do szczęścia potrzeba tak niewiele… – szepnęła czule – … las, spacer i od razu jakoś tak piękniej.
Chłodny powiew wiatru pieścił rumiane policzki Marzeny. Kryła się jak mogła pod futrzanym kapturem. Chwyciła Marka za rękę, zbaczając z utartej ścieżki, zagłębiając się w las.
– Nie boisz się, że zabłądzimy? – spytał Marek, przyciągając żonę bliżej. Objął ją ramieniem. Wtuliła się mocno w jego ciepły płaszcz.
– Już zbłądziliśmy, ale na szczęście teraz jesteśmy razem.
Marek odgarnął jasny kosmyk włosów z czoła dojrzałej kobiety. Przyjrzał się jej zmarszczkom, jej grymasowi. Osłonił się od wiatru futrzanym kapturem małżonki i skradł jej pocałunek. Marzena rozpromieniła się. Przyjemny ciepły dreszcz przeszył jej wychłodzone ciało.
– Tylko o tym pomyślałeś, o pocałunku nastolatka? – spytała Marzena, zmysłowo uchylając wargi i wymowie patrząc na spiętego męża.
Marek dyskretnie przesunął dłoń na tył głowy blondynki. Przytrzymał ją, by wbić wargi w rubinowe usta. Ich języki od razu się spotkały. Nie pozwolił uciec jej ustom. Był łapczywy i namiętny. Żaden mąż nie całuje tak żony po dziesięciu latach małżeństwa. Pocałunek był tak esencjonalny, że aż żar rozlał się w sercu zaskoczonej Marzeny.
– Chcę Cię… tu na śniegu… - wymamrotał Marek.
Marzena musiała powstrzymać się od śmiechu. Jej niepozorny małżonek, który dzikość stracił jakieś kilka lat temu teraz zapragnął rzucić ją na śnieżny dywan i tarzać się jak rozkoszny ...