Zaliczenie na prawach egzaminu
Data: 05.02.2024,
Kategorie:
Dojrzałe
Pierwszy raz
Tabu,
Autor: Nalepsza_Erotyka
... Zaliczenie na prawach egzaminu, a więc dość istotne. Wymagające faktycznego przeegzaminowania studentów oraz uwzględniane przy obliczaniu średniej, stanowiącej podstawę do przyznania stypendium. To dlatego większość przykładała się do zajęć, przynajmniej w ostatnim czasie. Wyznaczył dwa terminy i poprosił o wpisanie się na jeden z nich. Nazwisko Sylwii znalazł na d**giej kartce, nic dziwnego, ten dzień okazał się zdecydowanie bardziej popularny.
Z powodu dużej liczby chętnych egzamin przeciągnął się dłużej niż pierwotnie planował. Była to w istocie orka na ugorze. Uporczywie powtarzane, powszechne wyobrażenia, jak to piękne studentki emablują przy takich okazjach egzaminatorów w nadziei uzyskania dobrej oceny można między bajki włożyć. Dawno zapadł już wczesny, zimowy zmierzch, gdy odfajkował ostatnią dwójkę „podsądnych”. Ku jego skrywanemu rozczarowaniu, Sylwia Nowak jednak się nie pojawiła. Wyjrzał na korytarz, pustki. Sięgnął do zamkniętej na klucz szafki i zrobił sobie drinka, nic specjalnego, Chivas regal z coca-colą. Lodówką i lodem nie dysponował. Popijał powoli, wpatrując się w spadające za oknem, drobne płatki śniegu.
Kończył już i zastanawiał się, czy zasłużył na d**gą kolejkę, gdy posłyszał odgłos szybkich kroków, a następnie pukanie do drzwi. Pospiesznie dopił whisky i odstawił szklaneczkę w jakiś kąt.
- Proszę! - Rozsiadł się za biurkiem.
- Dzień dobry. Ja na egzamin. Trochę się spóźniłam, ale... Bardzo przepraszam...
Stanęła w drzwiach, lekko ...
... zarumieniona, nie ulegało wątpliwości, że naprawdę się spieszyła. Potrząsnęła włosami, zrzucając mokre płatki śniegu na ramiona długiego, ciemnego płaszcza, sięgającego niemal podłogi. W ręku trzymała sporych rozmiarów torebkę, zapewne ciężką. Prawdopodobnie zwierała notatki i podręczniki, jeżeli nawet tak, to raczej nie zdążyła z nich jednak skorzystać, ani też wymienić się pytaniami na „giełdzie”.
- Nic nie szkodzi. Proszę siadać. Właśnie miałem wychodzić, ale skoro ostatecznie pani zdążyła... - Powstał i wskazał jej miejsce na krześle „podsądnych”.
- Och, bardzo dziękuję... - Odłożyła torebkę i odrzuciła płaszcz, pozwalając, by opadł na podłogę.
Na chwilę zaniemówił. Obcisła, czarna sukienka, spięta w talii srebrnym łańcuszkiem podkreślała kobiecą sylwetkę. Odsłaniała przy tym nogi, a raczej znane mu już czarne kozaczki na metalowej szpilce. Tym razem nie wywinęła cholewek i ich krawędzie kryły się pod raczej kusym wdziankiem.
- Proszę siadać – powtórzył, obserwując, jak przyjmuje zaproszenie i zakłada nogę na nogę. Sięgnęła po torebkę, zaczęła w niej czegoś szukać.
- Pani pozwoli, że zajmę się płaszczem – zaproponował, zdając sobie z sprawę, jak głupio i staroświecko musiało to zabrzmieć, ale Sylwia nie przejawiała najmniejszego zamiaru, aby podnieść porzuconą część garderoby.
Nie czekając na odpowiedź ruszył ku drzwiom, ujął okrycie i powiesił je na wieszaku. Gdy wracał, potknął się o wysuniętą stopę, a raczej czubek buta. Przysiągłby, że musiała celowo ...