SIEDZIAŁEM OKRAKIEM NA DRABINIE Część III
Data: 09.02.2024,
Kategorie:
Anal
Geje
Pierwszy raz
Autor: Yake01
... d**giego brzegu, marząc o tym by i on za chwilę wypełnił moje wnętrze.
– Chłopaki dajcie fajkę, palić się chce – usłyszałem zdanie wypowiedziane przez Władka, który patrzył na nas w tej chwili. Zamarłem w Rafale. Mój oddech był płytki, mój sztylet utknął w bolesnym skurczu Rafała. Cisza i głos: – Wiem, że nie śpicie, dajcie fajkę – Powoli odklejałem się od rozgrzanego ciała kochanka. Podniosłem się przesuwając na swoje łóżko i okryłem się kocem, sięgnąłem do szafki i wyciągnąłem papierosa, rzuciłem w stronę Władka.
– Łap – powiedziałem.
On wstał, założył kapcie i wyszedł zapalić. Leżałem milcząc. Rafał nie poruszał się, leżał tak jak go zostawiłem. Znalazłem swoje spodnie od piżamy i naciągałem na swoją nagość. Rafał odwrócił się, jego oczy błyszczały, zauważyłem uśmiech na jego ustach. Wykonał kilka ruchów i też założył dół od pidżamy.
– Jak on wróci to pójdziemy zajarać – powiedział.
– Nie ma sprawy – rzekłem. Po kilku minutach wrócił Władek i położył się na swoim posłaniu. Teraz my przeszliśmy do łazienki. Rafał usiadł koło mnie i pocałował.
– No, tu ciemno, nie widział dokładnie – uśmiechał się mówiąc to.
–Mam nadzieję. Nie bolało cię, no wiesz jak byłem w tobie?
– Troszku ale potem było… Nawet nie wiem, było tak, że ech, no i jeszcze trochę, a samo by ze mnie leciało – znowu mnie całował, obejmował ramieniem i tulił. Mnie łzy spływały same. On wziął moją twarz w swoje dłonie i zlizywał je. – Głupi, no mój pedałek nie płacz.
--Wiesz tak mi ...
... było dobrze i chciałem byś wszedł we mnie. Chciałem ci oddać to co mi podarowałeś. Bardzo tego chciałem. Tak być twój, byś był we mnie najgłębiej, jak tylko można. Ja czułem, że jestem częścią ciebie. To było… no, nie wiem magiczne – patrzył na mnie i znowu całował.
– Ja już nie dziewica i ty nie dziewica, a chłopy mają… no, dobry seks ze sobą. Może jak ty wróci z tego szpitala. To razem na przepustkę pojedziem, gdzie nie ma ludzi. Bo w lesie z tobą nie chcę. I ty całował moją dupę. Ja myślał, że ty mnie tym językiem wyrucha. Oj, to dobre było – czułem jak pąsowieję na twarzy. Co innego robić, a co innego słuchać, jak ktoś tak mówi poza łóżkiem. Było mi też żal, bo wiedziałem, że go okłamuję. Wiedziałem, że jeżeli plan wypali, to nie będzie wspólnej przepustki, lasu, niczego. Że go tu zostawię za dwa, trzy miesiące. Może listy będę wysyłał? Znowu chciało mi się płakać. Ile dni nam wspólnych tu zostało? Dzień, dwa, może trzy.
– No, a ten szpital to jakieś w chuja walenie, co? Jakbyś miał te plecy tak chore, to byś mnie nie ruchał.
– No… tak, wiesz to pomysł kapitana. Jak tam poleżę, to może mi służbę skrócą – powiedziałem, znowu go okłamując. W tych pięknych oczach, gasł żar, patrzył na mnie i tylko pomachał głową.
– No to my idziem spać. Wstaliśmy, by dowlec się do łóżek. Kładłem się rozdarty z ciężkim sercem.
Rano żartowaliśmy, Władek nic nie komentował. Niestety, koło dziesiątej przyszedł Jacek z plecakiem i moim płaszczem w ręku.
– Zbieraj się ambulans ...