Ponad prawem
Data: 16.02.2024,
Kategorie:
homo,
domowa dyscyplina,
bdsm
policja,
spank,
Autor: Xenka
... jedynie cicho. Chciał coś powiedzieć, obronić się, jednak… Nie potrafił. Nie umiał, jakby stracił możliwość otworzenia ust. Ból stawał się coraz bardziej irytujący, jakby dostawał się daleko daleko w głąb jego ciała. Miał wrażenie, że uderzenia trwają już dobre 5 minut. Coraz ciężej było mu je znosić, czego dowodziły jego stopy co rusz odrywające się od podłogi i biodra którymi starał się poruszać, by uniknąć piekących razów.
Zacisnął zęby, starając się powstrzymać jęki bólu, jednak po kolejnych uderzeniach i to się nie udało, a z jego gardła zaczęły wydobywać się zgłuszone jęki. Mimo to wciąż panował nad łzami, które usilnie gromadziły się pod zaciśniętymi powiekami.
Nie chciał dać im wypłynąć. Naprawdę nie chciał…
Im dłużej i dzielniej dłoń Vince’a pracowała, tym czerwieńsze stawały się pośladki Matta. Choć jego niemal śniada skóra nie ulegało łatwo zaczerwienieniu, teraz zaczynała przybierać fantazyjny, bordowo–siny kolor. To on stał się sygnałem,, że czas chociaż na chwilę przerwać i pozwolić ukochanemu zaczerpnąć głębszego oddechu.
– Nie wierz psychologom. Jednym porządnym laniem można przepracować tyle, co przez wiele miesięcy terapii nieradzenia sobie z gniewem i agresją.
Robiąc ten wykład z bardzo niszowego nurtu psychologii, rozcierał podpuchniętą, stłuczoną bezlitośnie skórę Matteo. Od czasu do czasu nachylał się nawet i dawał jego pupie krótkiego całusa chłodnymi ustami. Odrobina ulgi przed dalszym cierpieniem.
– J–już starczy – zadecydował ...
... Matt, choć w istocie w jego głosie nie było cienia stanowczości a jedynie cicha prośba o zatrzymanie tego cierpienia.
Teraz nawet nie widział różnicy pomiędzy dalszymi klapsami a ich brakiem. Skóra intensywnie pulsowała jakby ktoś przyłożył do niej rozżarzone żelazo. Łzy swobodnie spływały po jego policzku, jednak oprócz nich nie wydał z siebie żadnego odgłosu.
Nie chciał szlochać i wyć jak dziecko, choć wiedział, że to i tak prędzej czy później nastąpi.
Zawsze następowało…
– Jesteś mężczyzną, a nie dzieckiem i zamierzam cię ukarać jak mężczyznę – oświadczył Vince.
Klapsy były dobre dla kilkuletniej dziewczynki, a nie wielkiego faceta, który potrzebował dobitniejszego przemówienia mu do rozsądku.
– Wstań – szepnął, gładząc kruczoczarne włosy Matteo, teraz lekko wilgotne od potu. – Wybiję ci raz na zawsze pomysły takiego zachowania jak dzisiaj. Na klapsach na pewno się nie skończy – zastrzegł, jakby bardziej przekonywał siebie niż drugiego mężczyznę.
W gruncie rzeczy serce krajało mu się już od pierwszego klapsa i wiedział, że po wszystkim będzie tak zmęczony emocjonalnie, że weźmie tylko tabletkę na sen i nie obudzi się aż do jutra do południa.
Mężczyzna z trudem podniósł się z jego kolan i niemal od razu otarł policzki wierzchem dłoni.
Nie chciał by Vin je widział, nie chciał by miał go za słabszego niż sądził, i nie chciał by czuł się winny jego stanowi.
Zasłużył, i dobrze o tym wiedział.
Gdy tylko się wyprostował, sapnął lekko i od razu ...