1. Ponad prawem


    Data: 16.02.2024, Kategorie: homo, domowa dyscyplina, bdsm policja, spank, Autor: Xenka

    ... zapach mięsa zapiekanego w ziołach. Przepyszny zapach, obietnica sutej, smakowitej kolacji.
    
    Mężczyzna rozwiązał fartuch, ściągnął go i odwiesił na mały haczyk, staromodną metodą wbity w ścianę. Umył ręce, korzystając z kuchennego mydła w płynie, po czym jeszcze mokrymi dłońmi przesunął po jasnych włosach. W ten sposób okiełznał je na najbliższą godzinę.
    
    Lakierów do włosów używać nigdy nie chciał. Zdawały mu się zbyt kobiece.
    
    Odwrócił się w samą porę, aby w drzwiach kuchni ujrzeć swojego mężczyznę.
    
    Był piękny. Ciepłe światło kuchennej lampy odbijało się w jego kremowej skórze, błyszczało w bystrych, ciemnych, dużych oczach, muskało duże, różowe usta.
    
    Serce Vince’a zabiło szybciej. W tej chwili nie był panem Walkerem, tylko zakochanym, młodym człowiekiem, którego analityczny umysł musiał ustąpić gorącemu sercu.
    
    – Witaj,
    
    uśmiechnął się, z przekorą używając ojczystego języka ukochanego.
    
    Uśmiech na twarzy ciemnowłosego mężczyzny poszerzył się znacznie, gdy zobaczył przed sobą swojego partnera. Choć ciężko było mu się przyznać przed samym sobą, lubił te słodkie przezwiska jakimi był nazywany. W jego własnym języku brzmiały jeszcze lepiej. Kolejną rzeczą, którą zawsze mu imponował, było to, jak dobrze posługiwał się tym językiem Vincent. Czasem wręcz lepiej niż on sam, co na początku ich znajomości wprawiało go nawet w irytację. Jednak cóż… Taki właśnie był, idealny w każdym calu. Nawet w mówieniu po innym języku z dużo lepszym akcentem niż rodak owego ...
    ... kraju. Słysząc jego głos, można by go za takiego właśnie wziąć, i tylko jego zdecydowanie różniąca się uroda i jasne włosy temu przeczyły.
    
    – Pięknie pachnie – przyznał ciemnowłosy, przymrużając oczy, po czym wciągnął nosem cudowny zapach, unoszący się w pomieszczeniu.
    
    Kiedyś uważał się za naprawdę dobrego szefa kuchni, ale od ich poznania zdał sobie sprawę, że nie jest nawet średnim kucharzem. Mimo to role w ich związku były dość ściśle i jasno określone.
    
    – Co dziś dobrego? – spytał i rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu, w którym jak zawsze panował nienaganny porządek. Jasnowłosy nie cierpiał bałaganu w miejscu, w którym pracował w odróżnieniu do niego samego, któremu brudne naczynia wokół niespecjalnie przeszkadzały. No… Póki nic w nich nie rosło, ani nie powstawała żadna nowa hodowla. Coś czuł, że takich zwierzaków jego partner wcale nie chciałby mieć. On z resztą też niekoniecznie.
    
    Vince otworzył już usta, żeby odpowiedzieć, ale do jego nosa wdarł się nagle nowy, nieprzyjemny zapach. Nie był intensywny, a wręcz ledwo wyczuwalny, ale niemożliwy do pomylenia z niczym innym. I skutecznie zepsuł humor szczupłemu mężczyźnie.
    
    – Paliłeś!
    
    Jedno słowo, ale wypowiedziane z takim wyrzutem, że gdyby znajdowali się na sali sądowej, oskarżony musiałby się liczyć z wyrokiem wielokrotnego dożywocia. Co gorsza, Vince zamachał w powietrzu drewnianą łopatką, która z niewinnego narzędzia kuchennego mogła prędko przeistoczyć się w okrutne narzędzie kary.
    
    Matteo niemal ...
«1...345...25»