1. ...czyli punkt widzenia zależy od punktu…


    Data: 18.02.2024, Kategorie: bdsm Brutalny sex Lesbijki Autor: Agnessa Novvak

    Dżizas, kurwa, ja pierdolę, co za jebana lodówa! A mogłam chociaż chwilę pomyśleć, zanim wyleciałam z gołą dupą na ulicę…
    
    Pędziłam na złamanie karku przez pokryte zbitym śniegiem chodniki. Nie zwracałam uwagi na przechodniów, odwracających za mną głowy w ciepłych czapkach. Na sygnalizację świetlną zresztą też nie. Krztusiłam się lodowatym powietrzem, rozrywającym płuca. Bose stopy paliły żywym ogniem, uszy szczypały, a wystający kawałek tworzywa boleśnie obcierał uda.
    
    Wbiegłam do klatki. Do mieszkania. Do łazienki.
    
    – Kicio, to ty? – Usłyszałam pełen troski, starczy głos.
    
    Odpowiedziałam jakimś nieartykułowanym chrypnięciem. Zrzuciłam płaszcz i, trzęsąc się cała, weszłam do wanny. Woda, choć specjalnie puściłam najpierw letnią, parzyła mi skórę. Starając się ostatkiem sił nie zacząć wyć, sięgnęłam dłonią do stóp, by wymasować zesztywniałe palce. Powoli podążałam w górę, zdając sobie coraz wyraźniej sprawę, co mnie czekało. Po trzech nieudanych próbach bycia delikatną zacisnęłam zęby i wyszarpnęłam wibrator jednym ruchem.
    
    Tym razem nie powstrzymałam się od krzyknięcia.
    
    – Córuniu, co się dzieje?
    
    – Nic, tato… – jęknęłam bez przekonania.
    
    – Mam wejść i ci pomóc?
    
    Spojrzałam z politowaniem na zamknięte drzwi. Nie miałam zamiaru dyskutować, kto tu komu powinien pomagać.
    
    – Nie, nie trzeba… albo zrób mi coś na przeziębienie, dobrze? – Jakimś cudem udawało mi się brzmieć w miarę po ludzku. – I szlafrok zawieś na klamce. Ten gruby we wzorki, co leży u mnie ...
    ... w pokoju. Za kilka minut wyjdę!
    
    Pełna obaw przeniosłam wzrok pomiędzy nogi. Silikonowy kształt był cały oblepiony częściowo skrzepłym śluzem, a czerwone ślady na skórze piekły od samego patrzenia, ale na szczęście nigdzie nie dostrzegłam krwi. Przynajmniej na razie.
    
    Ojciec nie powiedział słowa, gdy kuśtykałam przez pokój, siadałam przy kaloryferze przykryta kocem, ani wciąż drżącymi dłońmi unosiłam kamionkowy kubeczek do ust. Herbata z naprawdę konkretnym prądem rozgrzewała mnie powolutku, lecz niestety nie zmniejszała bólu. Wręcz przeciwnie.
    
    – Kiciu, kochanie moje. – Zaczął tak czule i cicho, jakby układał mnie do snu. – Powiesz mi, co się stało?
    
    – Nie. Nic. – Spuściłam wzrok, gapiąc się w obłoczki pary.
    
    – Przecież widzę! Wiesz, że mnie możesz wszystko… – Kontynuował wręcz błagalnym tonem.
    
    – Ojciec, przestań! I nic nie zrobisz, nawet gdybyś chciał! To jest moje życie i moja sprawa, co z nim zrobię! – warknęłam na odczepne.
    
    Westchnął ciężko.
    
    – Rzuciła cię?
    
    – Kto? Co? Jaka ona? – Spanikowałam. – Z nikim nie jestem, nie byłam i nikt mnie nie rzucił! Co ci w ogóle przyszło do głowy?
    
    Westchnął jeszcze ciężej i spojrzał na mnie wymownie.
    
    – Może jestem inwalidą, ale nie rób ze mnie idioty! Jeszcze swój rozum mam! – odpowiedział chłodno.
    
    – No to powiedz, mądralo, co żeś wymyślił! – Zacietrzewiłam się.
    
    – A proszę cię bardzo! Co jakiś czas zachowujesz się, jakbyś szła na randkę: ciągle się uśmiechasz, stroisz, malujesz… Potem wychodzisz cała w ...
«1234...15»