Wakacje z Gosią
Data: 21.02.2024,
Kategorie:
Nastolatki
Pierwszy raz
delikatnie,
Autor: darjim
... oparła głowę na moim torsie.
Magiczna chwila trwała. I pewnie trwała by jeszcze dalej, gdyby nie dźwięk hamującego, dużego samochodu, a po chwili trzask zamykanych drzwi.
- Ojciec - krzyknęła Gosia.
Zerwaliśmy się jak oparzeni. Szybko ubieraliśmy się. Pomknąłem do swego pokoju. Tak. To był wujek. Wrócił niespodziewanie z kolejnej trasy.
- Może to jakiś znak - zastanawiała się rano
- Jaki znak? - nie zrozumiałem
- Znak, że może nie powinniśmy tak...
- Jak? - nadal nie rozumiałem
- No wiesz...
- Gosiu, nie robimy nic złego...
- No nie wiem... może za szybko lub za wcześnie?... grzeszymy!
- Od kiedy miłość jest grzechem?
- Nie jest...
- No więc nie rozumiem
Zaczynało mi brakować argumentów. Przytuliłem ją mocno i pocałowałem w usta.
- Zakochałem się w tobie, kocham cię...
- Też cię kocham.
Siedzieliśmy w ogrodzie na naszej ławeczce oparci o siebie plecami.
- Nie chcę, żebyśmy zapomnieli o sobie...
- Ja na pewno nie zapomnę - przerwałem jej - zawsze będziesz w moim sercu... zresztą czemu rozmawiamy tak jakbyśmy się mieli już nigdy nie spotkać... Zobaczymy się w przyszłym roku... Może wtedy uznasz, że nadszedł nasz czas...
Wtedy postanowiliśmy zrobić coś co miało przetrwać bardzo długo. Przynajmniej do tego momentu aż ten czas wreszcie nadejdzie.
Napisaliśmy na kartkach co myślimy, co czujemy, czego pragniemy i wraz z paroma naszymi zdjęciami i różnymi pierdołami (ale dla nas wtedy ważnymi) włożyliśmy do szklanego ...
... słoika i zakopaliśmy przy schodach wejściowych.
- Otworzymy za kilka lat... razem... - uśmiechnęła się promieniście.
Nie zapomnę naszego pożegnania, gdy wyjeżdżałem tuż po piętnastym sierpnia. Było to najdłuższe i najbardziej łzawe pożegnanie w naszej historii. I przyznaję się bez bicia: ja też byłem bardzo wzruszony. Bardzo. Chyba naprawdę się zakochałem.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, ale spotkaliśmy się na dłużej dopiero za trzy lata. W tym czasie, owszem, widywaliśmy się podczas weekendów czy różnych uroczystości, ale krótko i zawsze w towarzystwie, którego nie można się było pozbyć...
Wiele myślałem o Gosi.
Marzyłem o niej na jawie i we śnie. Miałem wrażenie, że jest tuż przy mnie mimo, że fizycznie oddalona przecież o ponad trzysta kilometrów. Pisaliśmy do siebie długie listy, w których relacjonowaliśmy sobie każdy dzień. Czasem dzwoniliśmy.
Przez ten czas kilka razy udało nam się spotkać, ale zawsze na krótko i w towarzystwie, ale te spotkania dawały nam siłę. Tęskniliśmy za sobą i nie myślę tu tylko o... wiadomo o czym.
Byłem w niej zakochany. Tęskniłem i cierpiałem katusze z tego powodu. Owszem, były obok mnie inne dziewczyny, niektóre nawet fajne, ale to nie było nic poważnego. Jakieś kino, spacery i inne bajery, imprezy; ale to tylko dla osobistej higieny. Bo wiadomo: jak nie masz dziewczyny, to jesteś ohydnym koniobijcą albo pedałem. Taka była wtedy filozofia. Dziś chyba też, ale powiedziałbym raczej: gejem lub kochającym inaczej...
Gośka była ...