1. Mój mąż i ja (II)


    Data: 29.10.2019, Kategorie: małżeństwo, związek, bez seksu, Autor: edymis4601

    ... mogłam go jednak nauczyć czegoś. Młodzież garnie się do wiedzy a nie ma skąd się uczyć. Powiedziałam im gdzie został i że mogą go same podszkolić jeśli maja ochotę. Nie chciały.
    
    Incydent jednak miał dobre strony. Dziewczyny przestały się kłócić więc rozpoczęłyśmy wspólną zabawę. Bawiłyśmy się bez przerwy do 2.30 kiedy to DJ powiedział "Dowidzenia". Miałam ochotę jeszcze się gdzieś pobawić, ale dziewczyny miały już dość. Zamówiłyśmy taksówkę i porozjeżdżałyśmy się do domów.
    
    Tam czekało na mnie tylko mnóstwo szklanek do pozmywania i dym po papierosach, tak gęsty, że można by go kroić nożem. Pootwierałam wszystkie okna jakie miałam w domu i poszłam do łazienki.
    
    Szklanki zostawiłam na rano. Z łazienki naga poszłam do łóżka. Lubię spać nago. Szczególnie jak jestem wypita, bo strasznie mnie wtedy rozgrzewa. W łóżku jednak nikogo nie było.
    
    Spojrzałam na zegarek - 3.27. Chciałam zadzwonić do męża co się z nim dzieje, ale nie umiałam namierzyć swojej komórki. Stwierdziłam, że nie mam siły jej szukać i poszłam spać. A niech robi sobie co chce i tak dostanie burę za szklanki i dym to i przy okazji odświeżę mu zasady umowy piątkowej.
    
    Przebudziłam się o 5.43. W łóżku byłam nadal sama. Zawołałam za nim myśląc, że może jest w kuchni albo w łazience. Nikt się nie odezwał.
    
    Zaniepokoiłam się trochę. Pomyślałam, że coś mogło się stać. Miałam jednak taka ciężką głowę i w ogóle wszystko. Nie miałam siły wstać.
    
    Pomyślałam, że złe wiadomości już by do mnie dotarły i ...
    ... zasnęłam znowu.
    
    Dopiero o 7.16 coś wgramoliło się do łóżka, budząc mnie przy tym. Wściekła i nie wyspana obróciłam się tylko plecami i zasnęłam z powrotem. Wstałam dopiero o 11 i doznałam szoku. Wszędzie porozrzucane były ciuchy męża. Kilka szklanek, które widziałam w nocy były tylko wierzchołkiem góry lodowej. Na podłodze w salonie było pełno popiołu z papierosów a w całym domu niemiłosiernie śmierdziało. Wściekłam się strasznie i chciałam obudzić męża żeby go opierniczyć, ale stwierdziłam, że to i tak nic mi to nie da. Pokrzyczę sobie, on to wysłucha a sprzątanie i wietrzenie i tak spadnie na mnie. Ubrałam się więc i napisałam kartkę żeby zadzwonił jak dom będzie wstanie w jakim go zostawiłam wczoraj, bo wcześniej to się tam nie pokaże i wyszłam. Trochę byłam skacowana, ale nigdy jakoś mnie to strasznie nie ograniczało. Na ból głowy jakaś pigułka, butelka wody pod pachę i po kacu. Poszłam na zakupy do centrum handlowego. Zrobiłam zakupy na cały tydzień na spożywce. Połaziłam trochę po butikach. Kupiłam kilka koszulek nocnych i trochę bielizny mając nadzieję na rozruszanie męża.
    
    Niestety on nie dzwonił z przeprosinami a ja już w tym centrum miałam wszystko obejrzane.
    
    Zadzwoniłam więc do kumpeli i pojechałam do niej na kawę. Spędziłam tam całe popołudnie.
    
    Dopiero po 18 przyszedł sms od męża, że jest głodny jak wilk i chętnie by coś zjadł. "No jasne" pomyślałam "przyznać się, że się narozrabiało i już jest posprzątane to trudna sprawa. Lepiej zasłonić się jedzeniem". ...