Mój mąż i ja (II)
Data: 29.10.2019,
Kategorie:
małżeństwo,
związek,
bez seksu,
Autor: edymis4601
... Pożegnałam się więc z koleżanką i pojechałam do domu. Tam owszem, szklanki były pomyte i poodkurzane, ale nadal strasznie śmierdziało i podłoga jeszcze lepiła się od rozlanych trunków. Opierniczyłam go z góry na dół. Za bałagan. Za dym. Za późny powrót.
Przypomniałam mu jaka była umowa. On wysłuchał mnie bez słowa. Jak skończyłam to spytał czy będę coś gotować czy ma zamówić coś na telefon, bo naprawdę jest głodny i zaraz padnie jak czegoś nie zje. Oczywiście wnerwiłam się jeszcze bardziej. Zafundowałam mu kolejny wykład. Też bez rezultatu a raczej bez reakcji.
Wkurwiłam się i poszłam do sypialni po odświeżacze elektryczne i jak je załączyłam wzięłam się za zmywanie podłóg. Odsuwając sofy żeby i tam powycierać, znalazłam pomadkę.
- Były tu wczoraj jakieś kobiety? - spytałam bez ogródek. Wydawało mi się, że się trochę zmieszał, ale szybko kiwnął głową, że nie, nie patrząc mi nawet w oczy. - To co to jest? - pokazałam mu znalezisko.
- Mi to wygląda na babskie malowidła. Pewnie któraś z Twoich zwariowanych przyjaciółek zapomniała albo zgubiła.
- Nie skarbie. Żadna z nich nie używa takiego koloru. - powiedziałam rzeczowo. Szminka była krwisto czerwona. Patrzyłam jak zbladł na ułamek sekundy czekając na wyjaśnienia.
- Nie wiem. Ja tego nie używam w ogóle więc moje to nie jest z pewnością.
- A gdzie byłeś do rana?
- O ludzie już jakieś teorie spiskowe znowu w tej Twojej głowie się tworzą. Zabrakło nam alkoholu to poszliśmy do Leszka a tam stawki tak ...
... urosły, że od stołu nie można było odejść. Wiesz jak to jest przy pokerze.
- Jakoś nie układa mi się to w całość.
- Kobieto daj mi spokój. Jestem zmęczony i niewyspany. Skacowany i głodny. Daj mi dzisiaj spokój. - Do drzwi zadzwonił dostawca jedzenia więc rozmowa się urwała. Dokończyłam wycierać podłogę, później zjadłam przeznaczoną dla mnie porcję. Aż dziw, że i mnie się dostało, że nie zapomniał o mnie jak zamawiał jedzenie. Później padnięta poszłam spać.
Niedziele spędziliśmy przed telewizorem nie odzywając się prawie w ogóle do siebie. Jak rozładowywałam zakupy w kuchni, w półce znalazłam pełniutką butelkę whiskey. Nawet nie tknięta. Znowu we mnie zawrzało. Czyli jednak alkoholu nie brało. Ciekawe czy Leszek wie, że mój mąż był wczoraj u niego. Już miałam telefon w ręku żeby do niego napisać, kiedy do głowy przyszło mi hasło "męska solidarność". Pewnie nawet jak nie wiedział to w ciemno by powiedział, że było tak jak mąż mówi. I prawdy się tu kobieto nie dowiesz.
Swoją drogą - dlaczego mężczyźni nigdy nie mogą powiedzieć prawdy tylko próbują ściemniać do samego końca. I ta ich solidarność. Żaden prawdy o drugim nie powie. Spytasz - Był u Ciebie mój mąż? Odpowie - Tak był. Powiesz - A on twierdzi, że był u kogo innego. A on na to - No tak. Byliśmy tam razem. ¬le zrozumiałem poprzednie pytanie.
Trochę szczerości i prawdy jeszcze nigdy nikogo nie zabiło. Ewentualnie następstwa. Panowie - nie okłamujcie żon, kochanek, partnerek. Prawda i tak wychodzi zawsze na jaw.