1. Weekend w Beskidzie


    Data: 17.03.2024, Kategorie: małżeństwo, Zdrada kontrolowana, Fantazja erotyczne, Autor: BlueNight

    ... drinka. W pewnym momencie poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń, a gdy spojrzałam w górę, jej właścicielem okazał się być przystojny młody mężczyznę. Może dwudziestoparoletni, dobrze zbudowany i obcisłej białej koszulce polo, zaproponował mi drinka, a gdy grzecznie odmówiłam, poprosił mnie na parkiet.
    
    Tym razem wiedziona nudą zgodziłam się na jego propozycję. Muszę przyznać, że ten chłopiec, był ładny. Podobał mi się jego orli nos i ostre rysy twarzy. Zatańczyliśmy raz, potem drugi, gdy zbliżył się bardziej do mnie. Mimo że nie był do końca w moim typie, to tańcząc, było mi bardzo dobrze. Świetnie się ruszał, a ja zdawałam sobie sprawę, że szczerzę się, jak małolata, gdy ocierał się o mnie gibkimi biodrami. Rozstałam się z nim po kolejnym kawałku i korzystając z chwili spokoju, poszłam prosto do Marka. Wtedy dotarło do mnie, że mój mąż obserwował mnie w tańcu z nieznajomym. Znałam to spojrzenie, przypominało mi czasy dawnych imprez w zadymionych klubach, gdzie oboje tańczyliśmy ze sobą, a potem raczej na wyścigi flirtowaliśmy z kolejnymi osobami, traktując to, jako swego rodzaju grę. Ufaliśmy sobie, ale teraz czułam w jego spojrzeniu, że to zaufanie, gdzieś się upłynniło. Może nie zginęło, ale nie było go tyle. Usiadłam bliżej i dałam mu wielkie całusa z języczkiem, ku uciesze jego kolegi z pracy i dwóch koleżanek, które zostały przy stoliku.
    
    Oczywiście okazał się nie być mi dłużnym i przed końcem wieczoru, wyrwał do tańca, jakąś studentkę o włosach splecionych w ...
    ... czarny kucyk i króciutkiej czerwonej sukience.
    
    Widząc to, poczułam ukłucie zazdrości, ale nie potrafię powiedzieć, czy było ono nieprzyjemne, czy tylko pobudziło we mnie coś, o czym dawno zapomniałam. Gdy wróciliśmy do domu, Marek zaprowadził mnie do salonu i rzucił na sofę. Próbowałam narzekać na to traktowanie, ale on nie słuchał mnie. Obrócił mnie pupą do siebie i niemal zdarł moją ołówkową, zieloną sukienkę. Pieprzył mnie z całej siły, obijając się mocno o moje wypięte pośladki. Zdarł ze mnie cieliste rajstopy i czerwone stringi. Pamiętam, że krzyknęłam na niego z wyrzutem, czując jak targa nimi i rozdziera materiał, pozostawiając ciemnoczerwone pręgi na moich biodrach.
    
    Nie byłam gotowa na to, że wejdzie we mnie tak szybko, jakby chciał mnie za coś ukarać, albo coś udowodnić.
    
    Pieprzyliśmy się długo, aż oboje padliśmy zmęczeni. Obudziliśmy się rano, jak wciąż w sukience i majtkach pokrytych skorupą jego spermy, on w koszuli. Oboje na potwornym kacu. Spojrzeliśmy na siebie ze zrozumieniem.
    
    Marek wyglądał rano na mocno ożywionego. Najpierw się nie odzywał, robiąc sobie śniadanie i szykując się do pracy.
    
    – Julka, co powiesz na wspólny wyjazd. Domek w górach i weekend we dwoje – wyrzucił z siebie niemal jednym tchem.
    
    – Brzmi dobrze, sami?
    
    – Dziadkowie chętnie przygarną Kamila.
    
    – Skąd ta zmiana? – zapytałam Marka, wpatrując się mu z lekkim zaskoczeniem.
    
    Uśmiechnął się szeroko, po czym dał mi buziaka, po czym ruszył do ekspresu, by nalać sobie kawy.
    
    – ...
«1234...7»