Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 23.03.2024,
Kategorie:
Romantyczne
służąca,
mezalians,
Zdrada
Lesbijki
Autor: Agnessa Novvak
... przeprowadzić. Rodzice na początku kręcili nosem, że „takie rzeczy to dopiero po ślubie”, jednak niezwykle taktowne zachowanie przyrzeczonego – i bądź co bądź naprawdę nieźle sytuowanego – narzeczonego, ostatecznie przełamały opór. No, może jeszcze ma solenna obietnica, że oczywiście będę pilnowała siebie oraz swej godności i nie dam im absolutnie żadnych powodów do wstydu! A jakże… Niemniej decyzja zapadła, więc korzystając z okazji, szybciutko zainstalowałam się w całkiem sporym mieszkaniu na ostatnim piętrze rozkosznie pięknej secesyjnej kamienicy, w którym błyskawicznie zaczęłam wić przedmałżeńskie gniazdko, nie szczędząc ku temu ani sił, ani środków. Niekoniecznie swoich własnych.
Natomiast wciąż nie to było najistotniejsze dla moich przyszłych losów. Uświadomiłam sobie mianowicie w pewnej chwili – nie tylko z niemałym zaskoczeniem, lecz przede wszystkim sporym strachem – że zaczynają podobać mi się kobiety. Bardzo podobać. O wiele za bardzo niż powinny… Owszem, zdarzało mi się przecież za młodu zerkać ukradkiem na nierozwinięte jeszcze wówczas kształty koleżanek, przebierających się w szkole czy na basenie, nie mówiąc już o i tak wspomnianych podwarszawskich bachanaliach. Jednak nawet gdy przesadziłyśmy z trunkami domowej roboty i przy wtórze zawstydzonych chichotów pomacałyśmy sobie to czy owo – względnie pocałowałyśmy się nie tylko w usta czy szyję, lecz także ociekające owocowo-alkoholową słodyczą sutki – to mimo wszystko wciąż było w tym znacznie więcej ...
... dziewczęcej ciekawości typu „ty pokaż mnie, ja pokażę tobie” niż realnej podniety. A już na pewno nie czegokolwiek choćby zbliżonego do szczerego uczucia.
Aż tu nagle, ni stąd ni zowąd, coś zaczęło się zmieniać. Z początku nieszczególnie zwróciłam uwagę, że częściej zerkam na pośladki pochylonej koleżanki z pracy, za głęboki dekolt sklepikarki czy nawet coraz apetyczniejsze kształty Gity, która od momentu podjęcia pracy w fabryce marmolady nabierała i tak już dorodnego ciała w tempie wykładniczym. Jednak później zaczęłam to robić zupełnie świadomie i w równie konkretnym celu: żeby się pobudzić. Tak po prostu. Choć wiedziałam doskonale, że w obecnej sytuacji naprawdę nie powinnam. Nie mogłam!
A może po prostu chciałam i z zimną premedytacją dążyłam do spełnienia owych fantazji? Mimo że przecież pozornie nie miałam powodów do narzekania, w tym także w sferze seksualnej. Jak to w przypadku wciąż młodziutkiej, nabuzowanej nieokiełznaną żądzą dziewczyny, wszystko było ekscytująco nowe, a każde kolejne odkrycie zaostrzało tylko apetyt na kolejne. Zdzicho i owszem, nieraz zostawał w pracy aż do późna albo wyjeżdżał służbowo na kilka dni, lecz poza tymi chwilami rozłąki zajmował się mną z pełnym oddaniem i zaangażowaniem. Czasami tak intensywnym, aż się zastanawiałam, odzyskując siły w wypełnionej pachnącą pianą wannie, skąd u niego tyle werwy? Odwagi i inwencji też mu nie brakowało – on wycałowywał każdy, nawet najbardziej wstydliwy fragment mojego ciała, zaś ja odwdzięczałam się ...