Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie…
Data: 23.03.2024,
Kategorie:
Romantyczne
służąca,
mezalians,
Zdrada
Lesbijki
Autor: Agnessa Novvak
... akompaniamencie wyjątkowo nieprzyzwoitych pokrzykiwań, wywlekli go zakutego.
W jednej chwili wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. A ja spanikowałam! Porwałam palto, torebkę i wybiegłam za nimi na mróz. Nie tak szybko jednak, by udało mi się dogonić więźniarkę. Wizyty na komisariacie obawiałam się o tyle, że byłam nie tylko narzeczoną, ale także podwładną Zdzicha, który przecież został zaaresztowany nie w domu, a właśnie w pracy. Następnego dnia udałam się więc nie tam, a jakby nigdy nic na pocztę, mając nadzieję, że ktoś wreszcie zechce mi wyjaśnić, co się właściwie stało. I przede wszystkim dlaczego.
Tym kimś okazał się sam dyrektor, który na tę okazję przybył osobiście aż z województwa. Dopadł mnie już na schodach i bez śladu uprzejmości zaciągnął na stronę, gdzie w asyście równie nieprzyjaznych smutnych panów z wydziału skarbowego zaczął ostro maglować. Z początku niewiele z tego rozumiałam, jednak ze strzępów informacji, których mi udzielano, powoli składałam obraz sytuacji, w której się znalazłam. Mocno niewesołej i grożącej nawet odsiadką za współwinę. Okazało się mianowicie, że Zdzicho, mówiąc bardzo oględnie, nie żył zbyt uczciwie. I nie miał na koncie jedynie okazyjnych machlojek, jakie nieraz przydarzały się odpowiednio wysoko postawionym i jednocześnie zbyt słabo opłacanym urzędnikom. O, nie! Sprawa była znacznie poważniejsza i obejmowała swym zasięgiem lokalne sfery rządzące, zarabiające ...
... krocie na spekulacji nieruchomościami, ustawianych przetargach, niejasnych zamówieniach publicznych czy transakcjach giełdowych…
I to właśnie za te cudze oraz dalekie od legalności, a nie własne i uczciwie zarobione pieniądze Zdzicho miał mi potem kupować perły, lisy i brylanciki, opłacać niby to służbowe wyjazdy, obiadki oraz kolacyjki, przyjeżdżające na każde zawołanie już nie tylko dorożki a nawet automobil wraz z osobistym szoferem… Także mieszkanie miało nie być nabyte zgodnie z literą prawa, tylko wyłudzone podczas ustawionego przez wspomnianych spekulantów przetargu.
Jednakże wcale nie to uderzyło mnie najmocniej. Dowiedziałam się bowiem, że miał regularną kochankę. Z małym dzieckiem. Nietrudno było się domyśleć, czyim… Pokazano mi nawet jej zdjęcie, na którym rozpoznałam nikogo innego jak sprzedawczynię w delikatesach kolonialnych, gdzie czasami bywaliśmy – ani specjalnie ładną, ani mądrą, ani nawet bogatą, jednak najwyraźniej płodną. W przeciwieństwie do mnie.
Wówczas pojęłam, że wszystkie te kłamstwa, oszustwa i niewierności działy się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Pod moim nosem. Na moich oczach! A ja mimo tego niczego nie widziałam! Albo nie chciałam widzieć, zajęta użalaniem się nad sobą i popadaniem coraz głębiej w alkoholowo-seksualny nałóg? A może był jeszcze jakiś inny powód?
Koniecznie musiałam się nad tym zastanowić, tylko najpierw poprosiłam o szklankę wody, bo zakręciło mi się w głowie…