1. Doktor Harniewski (II)


    Data: 24.03.2024, Kategorie: Anal Zdrada prostytutka, Autor: Sobicja

    ... zrobić?
    
    Schował przedmioty do kieszeni i wybiegł z domu. Przedzierał się przez tłum mężczyzn i kobiet wracających z zakładów pracy, mijał budynki mieszkalne, zamykane fabryki, zatłoczone, sprzątane przez starców place i potężne świątynie, wdychał dym z kominów, aż w końcu, dotarł na Plac Egzekucji. Skręcił w wąską, ciemną uliczkę, z sercem bijącym ze strachu, lecz także zimną determinacją. Jeszcze nigdy wcześniej tego nie robił. A jeśli ktoś go złapie? Mała Irulina zauważy, że tatuś dokądś poszedł i zacznie go szukać? Przez chwilę, miał ochotę zawrócić, pójść do świątyni, pomodlić się o siłę w walce z pokusami, jak do tej pory…
    
    Bogowie jednak go opuścili. Byli głusi na jego prośby, odkąd żona urodziła mu najstarszego syna. Minął oddział Białej Straży, pochylając głowę, by uniknąć potępiającego wzroku stróżów cnoty. Oby nie zwrócili na niego uwagi. Nie zauważyli, kim jest ani dokąd idzie. Serce zaczęło bić mu szybciej. Pochylił głowę, walcząc ze strachem, gdy szedł między sypiącymi się budynkami, odpychał żebraków błagających o kawałek chleba i przechodził na drugą stronę brudnej, ciasnej ulicy na widok zakapturzonych, potężnie zbudowanych mężczyzn. Harena wrzeszczała mu do ucha, że nie powinien tu zachodzić. Że ta pokryta śmieciami, kałużami odchodów, alkoholu i ścieków ulica nie powinna nawet istnieć. Najwyższy Kapłan nie wyburzył jej jedynie dlatego, że gdyby wykurzono stąd przestępców, zniszczono przybytki, w których żyli najgorsi grzesznicy, na jej miejsce ...
    ... powstałoby zapewne pięć nowych ulic, pięć nowych dzielnic grzechu i zła.
    
    Harniewski ze wszystkich sił starał się nie słuchać pijackich okrzyków, wrzasków kłócących się rodzin, przegrywających w walkach na pięści, zakładach i hazardowych grach. Nie czuć zapachu odchodów, przebijający się przez smród alkoholu, czarnego, duszącego dymu i środków narkotyzujących. Nie patrzeć na pijaków, żebraków ani leżących przy dziurawej drodze w kałużach krwi i odchodów, unikać wzroku przestępców, gotowych go ograbić... Wreszcie zauważył to, czego szukał: Dwupiętrową, zaniedbaną kamienicę z popękanymi, czerwonymi lampami u okien.
    
    Zapukał trzy razy do odrapanych drzwi. Uchyliły się lekko. Po chwili, w progu stanął niski, krępy i szpetny starzec.
    
    – Niech będzie pochwalona Maad, bogini płodności – odezwał się Harniewski.– Przyszedłem zaspokoić swoje niższe żądze.
    
    – Co da w zamian? – wychrypiał mężczyzna. Była tak stary, że lekarz zastanawiał się, dlaczego Aantos, bóg śmierci, nie zabrał go jeszcze do Krainy Za Zachodzącym Słońcem. Harniewski wręczył mu srebrny medalion. Przez chwilę, znów słyszał głos Hareny, mówiący mu, żeby tego nie robił, wrócił do domu, zjadł wieczorny posiłek, pomógł Irulinie pozmywać naczynia… Nim jednak zdążył się zawahać, starzec chwycił go stanowczo za ramię, wprowadzając do wnętrza burdelu.
    
    – Za tą cenę, Nakat da Marikę albo Sanię. Którą wybiera?
    
    – Sanię – odparł Harniewski. Nie znał żadnej z tych kobiet, miał jednak nadzieję, że trafi na dobrą dziwkę, która ...
«12...5678»