Na górze róże, na dole... na…
Data: 29.03.2024,
Kategorie:
długa fabuła,
Fantazja
Lesbijki
genderfluid,
szybki numerek,
Autor: Mjishi
Co to jest? — zapytało, ogromnie zaciekawione Słoneczko.
— Jeden ze zwojów, traktujący ponoć o Aniołach — odparła Jordan. Już lekko zmęczona całą sytuacją i natłokiem nowych, niezrozumiałych informacji.
Każde spotkanie, mające jakoby prowadzić do rozwikłania zagadki tożsamości Nir, jedynie wciągało je coraz głębiej w spiralę niewiedzy i frustracji. Doskonale zaczynała rozumieć stwierdzenie Sokratesa
Co prawda nigdy nie twierdziła, że pozjadała wszystkie rozumy, jednakowoż żyła dłużej, niż większość ludzi. Potrafiła więcej niż oni i znała tajemnice, które przeciętny zjadacz chleba klasyfikował w tym samym miejscu, co teorie spiskowe, czy przesłania duchowe. Zgłębiła wiele dziedzin nauki i filozofii. Przesłania zawarte w sztuce miała w jednym palcu, gdyż pracowała w branży z tym związanej. A jednak dotarli teraz do czegoś, czego mimo tak wielu lat studiów i codziennego styku ze starożytnymi artefaktami – nie potrafiła nigdzie zaklasyfikować. I nawet nie tyczyło się to Nir, a zwojów, które z taką rewerencją teraz oglądało. Miała dość i najchętniej zabrałaby teraz Słoneczko pod kołderkę, włączyła jeden z seriali, które dzieciak tak uwielbia i udając, że ogląda film, wpatrywałaby się w nie z miłością i radością. Że jest.
Ale nie. Zamiast tego, Nir musiało zainteresować się starym rulonem, którego nikt nie rozumie i przedłużało tym, trwające już i tak niemal wieczność; spotkanie. I niebezpiecznie zmierzało do tego, by postawić nowe pytanie, które wraz z innymi, ...
... skutecznie mogłoby ściągać jej sen z powiek.
~~
Patrzy na podniszczony artefakt takim wzrokiem, jakby kontemplowało dzieło sztuki. Niemal z namaszczeniem rozwija dalej i dalej. Nie jest w stanie nasycić się w pełni. Anja unosi się na kanapie, jakby dostała nowy zastrzyk energii. Pewnie ma nadzieję, że jej znaleziska przyniosą nam przełom. Cerion pyta, czy pismo jest znajome, czy Nir je rozpoznaje. Ale małolat mówi dokładnie to samo, co my:
— Przypomina nieco głagolicę — i dalej, z oczarowaniem ogląda zapisy.
Podnoszę się i podchodzę do stołu. Siadam obok; na ziemi, łokciem podpieram się o blat. Sięgam po siostrzany rulon i rozwijam. Trącam Nir kolanem, żeby zerknęło.
Patrzy. Przesuwa oczami po tekście i unosi brwi w cynicznym wyrazie.
— Heh. A to co? — pyta, uśmiechając się do mnie lekko ironicznie. — Polskie przeboje lat starożytnych? — żartuje i śmieje się z własnego dowcipu. Klasycznie. Zaraz jednak wzdycha i wraca do swojego zwoju.
Ja, Cerion i Anja natomiast, zupełnie nie pojmujemy, kolejny już raz tego dnia, reakcji Słońca.
— Widzisz jakieś podobieństwa? — z westchnięciem pyta Cerion. Widzę, że jest już mocno zmęczona nieustannym wyjaśnianiem wszystkiego.
Ruda czupryna podskakuje, kiedy młode co rusz patrzy to na jeden, to drugi tekst. Widzę, jak mruży oczy. Ponownie rozwija początek i przygląda się uważnie. Ale w minie dostrzegam lekki niesmak. I jakby… zawód?
— Rysunki są podobne — mówi w końcu i patrzy po nas, szukając aprobaty. — Ktoś to już ...