Na górze róże, na dole... na…
Data: 29.03.2024,
Kategorie:
długa fabuła,
Fantazja
Lesbijki
genderfluid,
szybki numerek,
Autor: Mjishi
... cacuszko! No i kto niby znał polski przed wiekami, bożu!? No przestańcie ze mnie debila robić! Wiem, że nie jestem specem od historii, ale bez przesady!
Cerion, stojąc z założonymi rękami, unosi jedną z nich do twarzy tak, by zasłonić usta i uśmiecha się przebiegle, widząc taką reakcję. Zerka na mnie i mówi od niechcenia, szeptem, ale zbyt głośnym, by chciała go faktycznie ukryć:
— Chyba jednak już wiemy, który jest prawdziwy, — po czym opuszcza dłoń i ze sztucznie miłym grymasem patrzy na Słoneczko. Wskazuje „nowe lśniące cacuszko” — To jest właściwy, pierwotny zapis. Sprzed Chrystusa — dodaje.
Nir z frustracją wyrzuca w górę ramiona. Prycha i parska.
— No debila ze mnie robicie. No proooszę! — próbuje wziąć nas na litość, ale nie otrzymuje żadnej reakcji. W końcu wzdycha z pokonaną miną. — Serio? Mam śpiewać? No przecież tu jest to samo wszędzie… Ech… Dobra, w sumie nadaje się do recytacji. Mogę recytować? — pyta. Cerion odpowiada uprzejmym skinieniem. Anja, już łapiąc coś więcej z sytuacji, też z zaangażowaniem kiwa głową. — Dobra — zgadza się Nir i wskazuje po kolei po nas palcem. — Ale potem powiecie mi o chuj wam chodzi z tym teatrzykiem! Zgoda? — wstaje i wyciąga rękę do Cerion. Na przypieczętowanie układu.
Siostra ściska podaną dłoń, a Nir kieruje ją do mnie. Ściskam. Anja tak samo, kiedy rudzielec przechyla się nad stołem, by dosięgnąć i jej.
— A ty mi beatboxujesz*! — wytyka blondynkę. — Wyglądasz, jakbyś umiała.
Anja wycofuje się, kręci ...
... głową, po czym z przesadnie smutno wydętymi ustami wskazuje na Cerion.
— Ja nie. Ale ona potrafi zrobić kosmiczne rzeczy z głosem.
Słońce szeroko rozwiera oczy i wlepia je w najstarszą z nas.
— Umiesz beatboxować? — dopytuje z rozdziawioną gębą i zerka na mnie, szukając potwierdzenia. Udzielam go z poważną miną. Co jak co, ale jeśli idzie o wydawanie dźwięku, to Cerion robi naprawdę niesamowite rzeczy. Żyła kiedyś z północno-amerykańskimi plemionami. Stamtąd się wywodzi i wciąż pamięta niektóre z technik, których uczyła się jeszcze za ludzkiego życia.
— Dobra, dobra! — Pod wpływem nowej ekscytacji, Słońce już całkiem zapomina o irytującej sytuacji sprzed chwili. Nakręca się. Zerka na tekst i znów zaczyna kiwać głową. Do wtóru dochodzi i dłoń. Rzuca okiem na Cerion. — Dobra. Dajesz rytm na cztery. Zaczyna się całkiem wysoko, więc na początku możesz dodać więcej wysokich tonów. Potem schodzi niżej, to ci pokażę. Będzie stopniowo, ale idzie do mega niskich basów, więc pokaż co potrafisz — uśmiecha się. Rozwija też nieco więcej zwoju i zerka na dalsze części. — Ło Jezus. Dalej leci polifonicznie, na basach i wysokich sopranach… To ten… tam już z resztą i tak nie ma sensu przechodzić. Heh.
Cerion wzdycha i odchodzi kawałek. Odwraca się do nas plecami. Nie lubi zaczynać, patrząc na ludzi. Robi kilka wdechów i wydechów. Wiem, że chwilę zawsze gimnastykuje też wszystkie mięśnie twarzy. Rozmasowuje sobie szyję. Najpierw wydaje kilka niskich, mruczących dźwięków. Po chwili ...