Na górze róże, na dole... na…
Data: 29.03.2024,
Kategorie:
długa fabuła,
Fantazja
Lesbijki
genderfluid,
szybki numerek,
Autor: Mjishi
... pojmowała absolutnie nic.
— Zaśpiewasz? — proszę Słońce.
Nir wyraźnie dezorientuje się, widząc moją reakcję. W zdziwieniu kręci głową i wzrusza ramionami.
— A ty nie możesz? — rzuca, wskazując zwój. — Ładniej śpiewasz — uśmiecha się. — Czy polska mowa trudna mowa i czytać już nie umiemy? — dodaje prowokacyjnie. Wywracam oczami, ale kącikiem ust też się uśmiecham. Odbiję sobie to zachowanie. Słońce wie, że sobie odbiję. Chwilę patrzymy sobie w oczy. I czas zdaje się zwalniać.
Często, kiedy spojrzeniem nawiązujemy połączenie, mam wrażenie, jakbyśmy wchodzili na nadprzyrodzone prędkości. Cała reszta świata porusza się w zwolnionym tempie. Dokładnie tak, jak w momentach korzystania z wampirzych mocy.
Nir też tak miewa. Mówiło mi o tym. Rozmarzone i spokojne powiedziało kiedyś, że najwyraźniej Wszechświat daje nam chwile tylko dla nas. Że pozwala nam złapać moment, byśmy mogli rozpłynąć się w nim i w sobie nawzajem.
Podobnie się teraz czuję. Choć wcale się nie rozpływam. Bardziej powiedziałabym, że się jednoczę. Z dzieciakiem, którego poznałam niemal przed chwilą. Głupota. Ale ogromnie przyjemna. Nie potrafię sobie tego odebrać.
— Jaka polska? Do licha! — Anja wyrywa nas z tej przestrzeni. — Gdzie ty tu widzisz polski?! — emocjonuje się i gestykulując, puszcza drewniane rolki. Lepiej zachowany zwój mimo, że spada ze stołu, puszczony, niemal natychmiast zwija się w moją stronę. Nir blokuje go dłonią w połowie drogi. W momencie, w którym dotyka artefaktu mam ...
... wrażenie, jakby z punktu styku błysnęło światło i rozeszło się na cały pokój. Wyczuwam momentalnie spiętą postawę Cerion, więc pewnie nie tylko ja to widzę. Zerkam na siostrę, ale nie potrafię zbyt wiele odczytać z jej twarzy. Przybrała kamienny wyraz. Wpatruje się w Nir i w zwój. Staram się dostrzec to samo, ale nie wiem czego mam szukać. Nir faktycznie jakby pojaśniało jeszcze mocniej. Światło wychodzące z pleców widzę nieco wyraźniej, ale tylko przez chwilę. Na zwoju natomiast migają mi, mieniące się takim samym złotem literki.
Anja odchyla się na kanapę i mruga kilkukrotnie. Też zdezorientowana.
Słońce natomiast, jak gdyby nigdy nic, z powrotem rozwija materiał i przyciska go na końcu butelką nektaru. Zna mój stosunek do wszelkich artefaktów, więc uprzednio sprawdza, czy butelka nie jest przypadkiem brudna. Patrzy na Anję z uniesionymi brwiami. Potem patrzy i po mnie i Cerion.
— Dobra… — zaczyna z rezerwą. — Ustalmy coś sobie, ok? Te dwa zwoje są bliźniacze, tak?
Wszystkie trzy skinęłyśmy głowami.
— Ten, jest w oryginalnym zapisie — wskazuje na stary, podniszczony egzemplarz — a ten jest już przetłumaczony, tak? Na polski.
Cerion parska śmiechem, widząc postawę dzieciaka. Bo zachowuje się, jakby tłumaczył coś nie do końca sprawnym na umyśle.
— Nie wiemy, który jest oryginalny — siostra podaje wymijającą odpowiedź, na co Nir obrusza się niemal natychmiast.
— No jak to nie wiemy?! — burzy się. — Przecież ten jest jakiś ultra stary, a to to nowe, lśniące ...