Nie - Boska opowieść
Data: 14.04.2024,
Kategorie:
piekło,
perwersyjnie,
diabeł,
Brutalny sex
miłość,
Autor: Nazca
... pogładziłem ją po głowie. - Nie jesteś zdolna do miłości Diablo... To satysfakcja, stan, gdy po skończonej bitwie i wyrżnięciu wszystkich wrogów chowasz miecz do pochwy...
Moja diablica nic więcej nie powiedziała. Nie chciała też już więcej się pieprzyć, leżała na moim ciele i przyjmowała delikatne pieszczoty, aż wreszcie zasnęła.
Czyżbym poskromił Diablę Czerwonooką?
Dym ze stosów całkiem przysłonił jądro planety, powodując piekielną noc.
Próbowałem zasnąć razem z Diablą, ale sen nie przychodził.
Różne dziwne myśli przemykały mi po głowie, nie pozwalając zaznać takiego spokoju, jakie zaznało moje ciało po pieprzeniu z diablicą. Delikatnie wysunąłem się z objęć kochanki, zarzuciłem na siebie swój strój i opuściłem najwyższy krąg wieży.
Udałem się do zbrojowni. Miejsce to zapełnione było rozmaitymi rodzajami broni - mieczami, włóczniami, tarczami, toporami. Centralne miejsce zajmował Samerion, świetlisty miecz podarowany mi tysiące lat temu przez pierwszego anioła.
Jego blask przygasł i teraz był ledwie dostrzegalny. Ze smutkiem uświadomiłem sobie, że razem z nim przygasł także mój wewnętrzny żar. Mój czas w piekle wypełniały miłostki i rozpusta, zamiast dawnych walk i epickich bojów.
W kącie dostrzegłem Czwartego smarującego tarczę. Musiałem się wyżalić.
- Czwarty! Nie mogę jeść, nie mogę spać, jest mi bardzo, bardzo źle!
- To normalne, jest pan demonem...
- Nie kpij sobie Lechito! - uwielbiałem spać, jeść, nawet jeżeli nie miałem takiego ...
... przymusu.
- A więc jest pan zakochany...
- Zakochany? W kim? w Diabli? - rzuciłem szyderczym tonem.
- Nie. Nie w Diabli. - Mój ordynans oderwał się od smarowania tarczy i spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem. - W szatańskiej oblubienicy!
Zaniemówiłem.
Czwarty wstał z miejsca i bez słowa wyszedł z zbrojowni. Zostałem sam na sam własnymi z myślami.
Coś nie dawało mi spokoju. Usiadłem pragnąć ukoić rozpędzone myśli. Coś uwierało mnie pod ubraniem. I tym razem nie był to penis.
Wyciągnąłem drażniący mnie skrawek materiału. Zakrwawiona opaska Robin Hooda... Demona, który rzucił wyzwanie samemu Belzebubowi!
Usłyszałem jakiś obcy głos. Rozejrzałem się wokół, ale byłem zupełnie sam.
- Robin? To ty? - krzyknąłem.
Jakbym słyszał samego siebie.
- Adela? Gdzie jesteś? - zawołałem rozglądając się wokół. Nikogo poza mną tutaj nie było.
- Isztar?! Tak długo czekałem...
- Adelo, nie zrobiłaś nic złego!
- To on zdradził ciebie!
- Piekło nie istnieje! Jest wymyślone! Jesteśmy wolni!
Zakryłem uszy, zwinąłem się w kłębek, ale głosy nie cichły, wręcz przybierały na sile.
Jakbym wyrwał się ze snu. Znałem ten głos.
Rozbłysk jasnego światła poraził moje oczy. Chroniąc dłonią wzrok skierowałem się do jego źródła.
Świecił Samerion, mój miecz.
- Aniele? Pierwszy aniele, to ty?
- Nie zapomniałem, jesteś, jesteś ... - Chciałem wypowiedzieć jego imię, ale nie byłem wstanie.
- Nie zapomniałem, jestem, jestem... - Chciałem powiedzieć o tym kim ...