1. MW-W drodze Rozdzial 55 I have a Dream


    Data: 21.04.2024, Kategorie: Nastolatki Autor: Maciej Wijejski

    ... chwilkę.Odklejam dłoń od kalafiorka, klękam przed jego właścicielką. Mój członek wyślizguje się przy tym z dłoni Leny, co skwapliwie wykorzystuje Jo. Dobrze się składa.- I have a Dream – mówię, wpatrzony w ten imponujący srom.- Czyżby to marzenie dotyczyło mojej cipki? Wpatrujesz się w nią, jak sroka w kość.- Jego członek jest jak kość – zauważa Jo. – Twoja cipa rządzi.- I twoja ręka też, to część mojego marzenia.- Możesz wyrażać się jaśniej?- Możesz mnie nie masturbować, dopóki nie wezmę do ust tego kalafiorka?Jo się powstrzymuje, a Lena ze śmiechem podsuwa mi tego kalafiorka. Wypełnia mi całe usta, gdy go zasysam.- Twoje marzenie jest naszym marzeniem – stwierdzają zgodnie bliźniacy, gdy Jo zaczyna mi walić konia. Lena tylko się uśmiecha.- Ustawcie się w kolejce, chłopaki. To długo nie potrwa.Też to wiem, choć pragnąłbym, by jak najdłużej. Pizda Leny, te jej części które wypełniają mi usta, są jak knebel. Walczę z nim językiem, nie po to, by się go on pozbyć, o nie! Próbuje go rozplątać, wedrzeć się między te imponujące wargi, odnaleźć łechtaczkę, źródełko rozkoszy. Zarówno jej, jak i mojej. Już witam się z gąską, rozepchnięte na bok wargi wypychają mi policzki, pyszne soczki mieszają się z moją śliną...- Wow! Nie mów, że to Twój trzeci dzisiaj!Nie mówię, bo nie mogę. Zbyt zajęty jestem przeżywaniem orgazmu, zresztą usta mam wciąż zajęte. Lena odpowiada za mnie.- A trzeci, trzeci... A czy równie obfity? Trudno powiedzieć, poprzednio spuszczał się bardzo dyskretnie.- ...
    ... Dyskretnie?- Głęboko we mnie.- Aha – Jo parska śmiechem. – A można wiedzieć, gdzie?- Tu i tam… Ale dość tego dobrego, kuzyni czekają!To było do mnie. Lena unosi tyłek, jej wargi wysuwają się z moich, próbuje je zatrzymać, ale tylko rozciągają się niemożebnie, by wystrzelić mi z ust. Otwieram oczy, obserwuję z bliska, jak się powoli kurczą przybierając znajomy kształt kalafiorka.- O kurczę!Tidżeje też wzroku oderwać nie mogą. Lecz to nie koniec spektaklu.- Masz, to chyba twoje.Jo, wciąż trzymająca mnie za zmaltretowanego członka, przesuwa dłoń wyżej, zbierając większość ściskającej po nim spermy. Teraz podsuwa te dłoń Lenie, która dokładnie tę dłoń wylizuje.- Mogę się podzielić...- Wystarczy mi to, co zostało.Jo drugą ręką przytrzymuje mi chuja u nasady i oblizuje niespiesznie, popatrując przy tym na chłopaków.- Was też to nie ominie.- Problem w tym...- Że można się spuścić od samego patrzenia – dopowiada drugi.- Oni zawsze mieli problem z przedwczesnym wytryskiem – wtrącam.- Ty...Coś tam jeszcze mówią, ale zagłusza to chichot dziewcząt.- No co? Sami się podłożyliście.*Po krótkiej przepychance jeden z Tidżejów dopada krocza Leny.- Ja też tak mlaskałem i sapałem?- Jak najbardziej – uświadamia mnie Jo sięgając po kutasa mlaskającego i sapiącego Toma. Albo Jerry’ego. Myśl przychodzi nagle. Chwytam ją za ramię, odciągam od członka kuzyna. Jo, nie myśl.- Ciii!Jo milczy, wzrusza tylko ramionami w niemym pytaniu. Wie, że właśnie wymyśliłem coś zbereźnego, nie wie tylko, co.Trącam ...
«1234...»