Zona w hotelu
Data: 22.04.2024,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Lucjusz
Marriott, wielki kombinat eventowy, sale z przesuwanymi ścianami. Akurat wypadło kilka kongresów w tym samym czasie. Jesteśmy na pokongresowym balu. Tańczyliśmy razem dość długo. Z czasem światła zaczęły przygasać, a ja rozpiąłem żonie guzik w sukience i zszedłem z parkietu, żeby z dziewczyną potańczyli sobie inni.Gdy już mocno przygaszono światła i zaczęło się robić pustawo, wróciłem do mojej żony, rozpiąłem drugi guzik i jeszcze na zmianę z kilkoma panami wykonaliśmy parę okrążeń po sali.W końcu opuściliśmy parkiet. Ostatni partnerzy mojej żony okazali się kiepskimi tancerzami, za to pojawiło się sporo ukradkowych spojrzeń i plotkowania na nasz temat. Potem długo staliśmy i gadaliśmy w foyer, a ja udawałem lekko wstawionego. Bractwo powoli się rozchodziło. W końcu zapiąłem jej jeden guzik, a potem i drugi.Gdy było już bardzo mało ludzi, zauważyłem, że z boku przygląda się nam pewien gostek, którego nie znałem. Spojrzałem na niego i wyczekałem jego spojrzenie. Potraktował to jako zachętę i podszedł do nas.– Dobry wieczór. Czy państwo może na kogoś czekacie?– Tak – i objąłem od tyłu żonę stojącą przodem do niego, bujającą się z nogi na nogę w rytm muzyki i uśmiechającą bezwstydnie.– A czy znacie tego kogoś, znaczy wiecie, kto to jest, to znaczy czy widzieliście tę osobę już kiedyś?– Właśnie tak się zastanawiamy.– Może mogę pomóc? Bywam tutaj czasami. Chyba byliśmy na kongresach w sąsiednich salach konferencyjnych.– Albo raczej bankietowych – zaśmiała się żona.– Bo znam ...
... różnych ludzi.– O, to bardzo intrygujące, a co to za ludzie?– Myślę, że fajni. Staram się dobierać sobie towarzystwo ludzi na poziomie.– A to widać w takich ciemnościach?– No, pani jest bardzo piękna. O, przepraszam, to był niezdarny komplement, to chyba wina alkoholu i późnej pory.– Nic nie szkodzi – powiedziałem. – Noc ma swoje prawa.– Komplement na koniec dnia zawsze jest miły. Nie gniewam się – odpowiedziała żona. Po czym dodała, stając już trzeźwo na swoich nogach: – Teraz to ja przepraszam za swoje zachowanie. Wcale nie byłam wstawiona. To bardziej z powodu późnej pory i nastroju niż alkoholu.– O, to teraz ja przepraszam, jeśli państwo tak to odebraliście.– Jesteśmy mało pijący – dodałem. – Myślę, że nasi znajomi z kongresu bardziej – i pokazałem wzrokiem po pustoszejącej sali z kilkoma osobami wolącymi raczej nie wstawać o własnych siłach z klubowych foteli.– Faktycznie, niektórzy nie mają pomysłu, co zrobić z wolnym wieczorem – przytaknął.– No właśnie, a rozejść się szkoda, bo cały dzień był bardzo owocny – dodała żona.– Przyciągnęliście państwo moją uwagę, bo pana żona wspaniale tańczyła.– Tak, to prawda, żona jest świetną tancerką i umie się bawić w tańcu. Myślałem, że dobrze zabawi się na parkiecie z naszymi znajomymi... – zawiesiłem głos.Nieznajomy podchwycił sugestię:– Tak, widziałem, ale wasi znajomi robili to bardzo niezdarnie, mając pana żonę w swoich objęciach.– Co robić. Takie życie – zaśmiała się żona.– Bo jeśli się z kimś konkretnie umówiliście, znaczy na kogoś ...