Zona w hotelu
Data: 22.04.2024,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Lucjusz
... czekacie, to nie chciałbym się narzucać.– Spoko – zapewniłem. Po czym zwróciłem się do żony: – Umawialiśmy się z kimś konkretnie?– No właśnie nie wiem, czy z kimś konkretnie, czy z kimś konkretnym – wybuchnęła śmiechem żona, robiąc głupią minę. Po czym zaraz spoważniała: – Przepraszam, chyba nastrój balu znów mi się przypomina.– Ale chyba jeszcze nie pora iść spać, kochanie. – Po czym dodałem do Nieznajomego: – Żona jest jeszcze niedopita – i przesunąłem ustami po jej szyi, odsłaniając włosy opadające na ramiona.– On tak zawsze – powiedziała ze śmiechem do Nieznajomego. – Tak naprawdę, to ja prawie w ogóle nie piję. – Po czym zwróciła się w moją stronę: – Chyba że wy macie ochotę...– No właśnie – podchwycił Nieznajomy. – À propos tego towarzystwa, które nie może się rozejść. Jestem tu z kolegą z pracy, moim bardzo dobrym kumplem jeszcze z dzieciństwa. Właśnie się rozszedł z żoną, właściwie to ona go zostawiła... I gdzieś mi się tutaj zapodział. Właśnie szukałem baru, gdy natrafiłem na waszą wspaniałą parę. Boję się, żeby chłopak jakichś głupot po alkoholu nie narobił. Bo w ogóle to jest świetny facet.– Oj, to trzeba go ratować – podchwyciła żona.– Bar jest na parterze – zauważyłem.Żona spojrzała się pytająco na nas obu.– Dobra, lecimy. Nie ma czasu – podjąłem decyzję.Zatrzymaliśmy się w lobby, nieco w cieniu i obserwujemy przez szybę wnętrze baru. Nieznajomy wskazał nam na kolegę, który z kieliszkiem w dłoni właśnie rozmawiał z jakąś laską, której strój ewidentnie ...
... zdradzał wykonywaną profesję. Jak się okazało, pertraktacje wkrótce się skończyły, bo panienka odeszła, a koleś zaczął się bezradnie rozglądać wokoło.– Boże, pana kolega zaraz się stoczy, przecież to dziwka, a nie jakaś wolna laska z kongresu – powiedziała z troską w głosie moja żona.– Dobra, kochanie, trzeba działać. Leć tam i go wyciągnij, a my tu poczekamy.I ukryliśmy się w cieniu za filarem, ale zdążyłem jeszcze przedtem spojrzeć znacząco na Nieznajomego.Następny kwadrans obserwowaliśmy scenę w milczeniu. Gadali, gadali i gadali. Koleś był bardzo zainteresowany moją żoną, ale stał jak słup soli. Przeszli się dwa razy po barze, żona pokręciła się niby przypadkiem przed nim, żeby mógł ją sobie dokładnie obejrzeć z każdej strony, a miała na sobie obcisłą sukienkę, i... nic. W międzyczasie poszła do toalety tylko po to, by gdy wracała, mógł ją sobie z daleka jeszcze raz całą obejrzeć. Skutek był taki, że kolo się wreszcie podjarał i zaczął wokół niej krążyć jak meteor, a to ją czymś częstując, a to żywo gestykulując, krótko mówiąc – rozkręcił się, ale ani razu jej nie dotknął. W końcu żona przeprosiła go na chwilę, pokazała na kartę telefoniczną (wtedy jeszcze nie było komórek) i wyszła drugą stroną. Straciliśmy ją z pola widzenia...Nagle pojawiła się w mroku za naszymi plecami.– No i co? – pytamy.– No i nic. Facet jest niereformowalny.– Ale o czym gadacie?– A jak myślisz? Facet cały czas nadaje o swojej żonie.– O cholera, chyba nic z tego nie będzie.– Ale on o niej strasznie ...