1. Syfiara


    Data: 24.04.2024, Kategorie: Zdrada realistycznie, Autor: starski

    Bądź wierny. Ja zawsze byłem wierny. Nie żebym nie miał okazji. Jeszcze jak boksowałem czy potem, w robocie, gdziekolwiek. Bywały imprezy, czy to w zakładzie, czy na wyjazdach, baby nie raz się pchały, zwłaszcza jak było picie.
    
    Dla mnie to było nie do pomyślenia. Nie zdradziłbym Alicji, nie dałbym po prostu rady, taki mam już charakter. Naiwny.
    
    Alicja była zazdrosna o mnie tak przed ślubem, podczas narzeczeństwa, jak i po, a baby się pchały, a ja je olewałem. Nie zdradziłbym nigdy.
    
    Zdradziła mnie ona. Pracowaliśmy w jednym zakładzie, tylko ona, pani magister, w biurze, ja na hali. Poszła z Przewoźniakiem, samym panem dyrektorem.
    
    Co mnie najbardziej wkurwiło, to nie to, że się skurwiła, to też, ale jeszcze bardziej, że wszyscy wiedzieli i nikt nie powiedział. Dopiero jak już stało się to tak jawne, że tylko ja zostałem z tych co nie wiedzieli, ktoś powiedział i mnie. Ludzie są skurwysynami.
    
    Co masz za ubaw z tego, że kolega nie wie, że mu się żona skurwiła? Ja bym powiedział od razu, zwłaszcza komuś z kim dzień w dzień na hali... Potem głupie tłumaczenie, że oni myśleli, że ja dobrze o tym wiem. Szkoda słów.
    
    Wyszedłem na idiotę. Może zawsze nim byłem. Jak raz człowiek się domyśli, że jest idiotą, tak już potem nim jest do końca życia.
    
    Poszła do niego. Zrozumiałem.
    
    Nie jestem święty, ale pewne rzeczy widzę. Wiem, że ja nie mogłem dać jej tego wszystkiego.
    
    Z nim była szczęśliwsza, mogła wreszcie posmakować życia, o którym marzyła i do którego była ...
    ... stworzona. Ale życie jest podłe i takie ma czasem zagrania, żeby człowiekowi pokazać, że gówno wie...
    
    Umarło się chłopu.
    
    Alicja wróciła.
    
    Już miałem w dupie, co kto o tym myślał. Wziąłem z powrotem. Dobrze, że wróciła.
    
    Jak Przewoźniak niespodzianie kopnął w kalendarz, jego żona, z którą nigdy nie miał rozwodu, zabrała mieszkanie i Alicję, na którą nie mogła patrzeć, od razu wykopała na ulicę.
    
    Wróciła z płaczem.
    
    Nie odzywałem się do niej długi czas, nie dawałem rady. Ona za to gadała za nas dwoje. Jakby znów miała siedemnaście lat. Mówiła o nowym życiu, o tym, że my, że razem.
    
    Nie mówiłem nic. Przepraszała.
    
    Nie było jej trzy lata. Jak poszła do tamtego, ja zostałem z teściową.
    
    Nie powiem, żebym był człowiekiem wypalonym, ale nie miałem już takiej radości w sobie jak przedtem.
    
    Z dziećmi nam nie wyszło. Teściowa mówiła, że to przez to tak Alicji odbiło.
    
    Poczciwa kobieta z teściowej, straciła przez to wszystko z pięć lat życia.
    
    Pozwoliłem, żeby wróciła też ze względu na jej matkę właśnie. Szkoda mi było. Kobiecina całowałaby po rękach, gdybym jej dał.
    
    Alicja była duszą tego domu. Bez niej było przykro. Dawniej co rusz były jakieś urodziny, czy inne przyjęcia, zapraszała gości przy różnych okazjach. Lubiła, jak się coś działo. Uwielbiała pichcić do tego takie rzeczy, że się ludzie przepychali. Chwalili ją wszyscy.
    
    Nie dziwota, wykształcona i piękna jak jakaś gwiazda. To ja nie miałem szkoły. Ona lubiła, jak przychodzili ludzie z jej środowiska, ...
«1234...»