1. Syfiara


    Data: 24.04.2024, Kategorie: Zdrada realistycznie, Autor: starski

    ... też po studiach. Nie raz dlatego bywał u nas i Przewoźniak. Razem wyjeżdżali do teatru, czy na wycieczki zakładowe. Mnie wcale nie było przykro, bo wiedziałem, że to jej życie, że ja jej podobnych rozrywek nie zapewnię. Nie dziwota też, że się z nim wreszcie zwąchała.
    
    Może niepotrzebnie za mnie wychodziła.
    
    Byliśmy młodzi. Ja byłem sportowcem. Pięściarzem. Nie bokserem, bo boksery to takie psy są, pięściarzem. Pięciokrotnym mistrzem województwa, wicemistrzem kraju i to tylko na punkty. Dziewuchy szły za sportowcami jak gęsi.
    
    Poznaliśmy się na majówce w parku, nasze towarzystwa się zeszły, wspólni znajomi.
    
    Mnie od razu spodobała się Alicja. A może to ja spodobałem się jej. Była we wszystkim inna niż pozostałe kobiety. Nigdy nie znałem tak pięknej i mądrej osoby. Byliśmy młodzi. Od razu postawiła na mnie swoją pieczątkę, że ja będę jej i tyle.
    
    Nie było nam źle. Może tak jak mówi teściowa, to przez wiek jej odbiło, albo przez ten brak dzieci.
    
    Bez Alicji było gorzej. Trzy lata bez wigilii. Teściowa szła do niej. Patrzyła na mnie zawsze z taką winą w oczach. Przykro jej było, ale ja kazałem jej iść. Niech święta z córką spędzi kobieta. Ja siedziałem w domu. Sam.
    
    Wróciła i znów mogło być jak dawniej. Tak jak teraz, szykowanie do wigilii od dwóch dni. Sprzątanie, gotowanie. Cały dom aż się trząsł i pachniał. Ja też robiłem swoją część, choć nie wiele tego było. Pojechać po coś, czy coś przynieść z piwnicy, a tak to siedziałem tylko z gazetą i patrzyłem, jak ...
    ... dookoła mieszkanie kipiało. Jedyne co, to, że musiałem na koniec zawieźć do domu Izkę. Dziewczyna pomagała Alicji we wszystkim. Sama była z największej biedoty. Było ich w domu ze dwanaście. Alicja przygarnęła ją, załatwiła pracę, wyprowadzała na ludzi. Chociaż w domu nazywała ją „Syfiarą”, to lubiła sierotę jakby była z rodziny. Ja ludziom przezwisk nie nadaję. Alicja tak na nią mówiła dlatego, że dziewczyna ciężko się uczyła czystości. Czy osobistej czy wokół siebie. Często przychodziła do nas w brudnych ciuchach, śmierdząca potem i skarpetami. O włosach żeby nie wspomnieć. Alicja załatwiła dziewczynie robotę u ludzi, przy jakimś dziadku, ale za miastem. Trzeba było jechać trzydzieści kilometrów w jedną stronę.
    
    Ja ją przywoziłem i odwoziłem, jak miała wolny dzień, siedziała u nas. Czy to sprzątały z Alicją w domu, czy coś gotowały, czy tak jak teraz, szykowały święta.
    
    Siedziałem i czekałem, żeby odwieźć ją z powrotem do dziadka. Nie mogłem nic wypić, bo przecież zaraz jazda samochodem, nie to, żebym pił, jedynie wieczorem. To Alicja nauczyła mnie smakować wina. Sama nie piła, ale lubiła patrzeć jak ja siedziałem w fotelu ze szklaneczką. Mówiła, że wyglądam wtedy jak jakiś grecki intelektualista. Piłem wino też jak odeszła, tak mi już się to przyzwyczajenie zakorzeniło. Tego wieczora nie mogłem się napić i już mnie brały nerwy.
    
    Wreszcie skończyły robotę. Alicja, Izka i teściowa. Wszystkie trzy usiadły i plotkowały. Ja już szykowałem się do drogi. Siedziały jeszcze pół ...
«1234...»