Uwiedzenie Moniki (II)
Data: 27.04.2024,
Kategorie:
Zdrada
żona,
Sex grupowy
małżeństwo,
Autor: Diabełwgłowie
Gdy obudziłam się rano, przez chwilę zastanawiałam się gdzie jestem i co się właściwie wydarzyło wieczorem. Świadomość powoli zaczęła powoli mnie przytłaczać. Pojawiły się urywki filmu. Mężczyźni szepczący do ucha sprośności, sterczące członki, błyszczące oczy męża przypatrującego się mojemu upadkowi. Z pewnym oporem otworzyłam oczy. Jakbym bała się spojrzeć na miejsce, w którym tyle się wydarzyło. Obok leżał mój ślubny. Spał chyba w najlepsze. Dobrze, że jest. Kocham go – pomyślałam. To spotęgowało moje poczucie winy. Rozejrzałam się wkoło. Na stoliku stało trochę szklanek z niedopitym alkoholem. Na oparciu fotela wisiała narzuta. Przez półmrok pokoju dostrzegłam zaschnięte ślady, które nie pozostawiały wątpliwości, co działo się na tej narzucie ostatniej nocy. Próbowałam zmienić pozycję, i wtedy poczułam ten przyjemny, mrowiący ból w kroczu. Odruchowo sięgnęłam dłonią w ciepłą wilgoć. Ciekawe czy ich plemniki dalej tam są, czy dalej krążą – pomyślałam. W tym momencie dostrzegłam przed oczami Grzegorza, który masakrując moje usta swoim dzikim jęzorem, spuszczał się we mnie wydając te zwierzęce odgłosy. Za chwilę mignął mi wielki, owłosiony tors Andrzeja i to uczucie gdy patrząc mi w oczy, powoli rozdzierał moją cipkę na dwoje swoją wielką pałą. Poczułam mrowienie. Trąciłam palcem łechtaczkę.
Przyjemnie – pomyślałam. Poddałam się chwilę temu nastrojowi. Wtedy znowu pojawił się on. Mój mąż, który wpatrywał się we mnie błyszczącymi oczami. Czy go zraniłam, czy byłam dziwką? ...
... Myśli zaczęły toczyć się szybciej i szybciej. Przecież to była gra. Sam mi na to pozwolił, a nawet zachęcał! W końcu śpi tutaj obok. Nie zniknął, nie wyjechał. Cały czas muskając palcem swoją łechtaczkę odczuwałam coraz większą przyjemność, która zaczęła powoli wygrywać z winą.
- Jutro wyjeżdżamy, pokój 352, reszta po sąsiedzku – nagle dotarły do mnie słowa Andrzeja. Andrzej, wąż strażacki, seks, wielka pała. Myśli zaczęły przyspieszać razem z palcem na mojej łechtaczce.
Spojrzałam na zegarek. Był kwadrans do dziewiątej. Ciekawe czy oni tam czekają? Czy myślą o mnie i może masturbują się wspominając szaloną noc. A może już są po śniadaniu i właśnie pakują manatki?
Powoli, z zakamarków mojej ciemnej strony wypełzła ciężka, natarczywa myśl – idź tam, idź do nich. Upadnij do końca – szeptał głos.
Spojrzałam jeszcze raz na męża. Dotknęłam dłonią jego ramienia. Zamruczał coś pod nosem, ale chyba jeszcze trzymał się go mocny sen. W końcu poszliśmy spać dobrze późno, po wielu skrajnych emocjach.
- Kocham Cię – powiedziałam szeptem i kompletnie zaskoczona sobą powoli wyślizgnęłam się z łóżka. Po cichu weszłam do łazienki. Odświeżyłam się odrobinę ze snu. Moja ręka co chwilę wędrowała między uda, co dawało mi przyjemnego kopa i utrzymywało w stanie podniecenia. Pokój 352, to tylko piętro niżej. Tylko piętro niżej! – zaczął krzyczeć diabeł w mojej głowie.
Odruchowo sięgnęłam po szlafrok. Założyłam go szybko na nagie ciało. W końcu po tym hotelu sporo ludzi paraduje w ...