1. Adam i Ewa, czyli spotkanie walentynkowe…


    Data: 29.04.2024, Kategorie: Dojrzałe Mamuśki młody, walentynki, Romantyczne Autor: Agnessa Novvak

    Westchnął ciężko, opierając się o umywalkę. Z zaparowanego lustra spoglądała na niego niewyraźna sylwetka wysokiego, trzydziestokilkuletniego szatyna. Zadbanego, atrakcyjnego, podobno nawet przystojnego. Ale też ze zmęczoną, przygnębioną twarzą i pełnymi rezygnacji oczami, dysonującymi z wysportowanym ciałem. Obmył twarz chłodną wodą, wyprostował się, przeciągnął i krzywo uśmiechnął. Postać w lustrze odpowiedziała tym samym, jakby się z nim drocząc. Mechanicznie sięgnął ręką w prawo, szukając ręcznika, ale trafił w pustkę. A tak, to przecież nie jego łazienka. Nie jego łazienka w nie jego domu.
    
    Drażniący dźwięk dzwonka wyrwał go z wielce absorbującego zajęcia, jakim było gapienie się na zimowe, ołowiane chmury, leniwie sunące za oknem. Chociaż tyle dobrego, że nie było już mrozu. Spojrzał w ekran telefonu i sapnął z nieukrywaną dezaprobatą, ale i tak odebrał. Od pierwszej sekundy w jego ucho wświdrował się wysoki, szczebioczący głos.
    
    No tak, nie ma to jak celne poczucie humoru, haha. Dowcipkowanie z byłej żony i nieistniejących dzieci, haha. Hahaha. Ale z drugiej strony, co właściwie miał do roboty? Kolejny wielce inspirujący wieczór z serialem, filmem, książką? I to w piątek, piąteczek, piątunio? Weźże się chłopie ogarnij, w końcu przestaną cię zapraszać gdziekolwiek i będzie jeszcze mniej zabawnie, niż już jest.
    
    –
    
    – rozmówczyni chyba nie spodziewała się tak szybkiego potwierdzenia, więc zamilkła na chwilę –
    
    Ubrał się zdecydowanie zbyt elegancko jak na ...
    ... okazję, ale przez ostatnie lata tak zżył się z pełnym garniturem, że teraz mógłby w nim chodzić nawet po bułki do dyskontu. A do dziwnych spojrzeń już dawno zdążył się przyzwyczaić. Zresztą coraz mniej obchodziło go nawet zdanie bliskich – przynajmniej teoretycznie – osób, a co dopiero tych całkowicie obcych.
    
    Spóźnił się kilka minut, ale najwyraźniej nikt tego nie zauważył. Zresztą, nawet jeśli, to co z tego? To nie bal u senatora, względnie inny rządowy raut. Odwiesił płaszcz, przywitał się ze wszystkimi gośćmi razem i każdym z osobna. Zamówił może i staromodny, ale nieodmiennie smakujący mu gin z tonikiem i przysiadł na wolnym miejscu w kącie loży. Ignorując porozwieszane wszędzie, obciachowe baloniki, oraz równie tandetną muzykę ryczącą z głośników, zaczął przysłuchiwać się prowadzonym dyskusjom.
    
    Jakoś nie miał ochoty samemu prowadzić tego typu rozmów o „rzyciu”, za to dyskretnie obserwował współtowarzyszy. Nie wszystkich poznawał, ale to akurat go nie dziwiło. Kumpel kumpla, jego dziewczyna, sąsiadka, pani z warzywniaka oraz nieodłączni krewni i znajomi Królika. Wszyscy w podobnym wieku, podobnie ubrani, właściwie tylko jedna osoba wyróżniała się w jakikolwiek sposób z tej dość jednolitej grupy. Siedziała dwa miejsca dalej. Wydawała się dojrzalsza od pozostałych gości, do tego – tak jak i on – ubrała się znacznie oficjalniej niż wymagał tego i lokal i towarzystwo. Kojarzył ją z widzenia, ale mimo intensywnych prób za nic nie mógł sobie przypomnieć skąd dokładnie. W pewnej ...
«1234...16»