Adam i Ewa, czyli spotkanie walentynkowe…
Data: 29.04.2024,
Kategorie:
Dojrzałe
Mamuśki
młody,
walentynki,
Romantyczne
Autor: Agnessa Novvak
... chwili para siedząca pomiędzy nimi wstała, więc chcąc nie chcąc byli teraz sąsiadami. Uniósł w jej stronę szklankę z drinkiem.
Najwyraźniej ją to zaskoczyło, chociaż założyłby się, że zawczasu i ona zdążyła mu się dobrze przyjrzeć. Po chwili zawahania sama podniosła pokaźny kieliszek, hojnie wypełniony czerwonym winem.
Miał zamiar poprzestać jedynie na zdawkowych uprzejmościach, ale jego nowa sąsiadka zaczęła zagajać rozmowę. Najpierw nieśmiało, jak to wśród nieznajomych. Ale już po kilku minutach rozgadała się na tyle, że równie niewygodnie, jak i nieuprzejmie, było mu odpowiadać przez dwa puste miejsca. Ostrożnie, żeby nie strącić stojących na stole szklanek pozostałych po ciągle nieobecnej parze, przysiadł się do niej. Nie wiedział, czy był to efekt rosnącej ilości alkoholu, czy chciała się wygadać, czy po prostu miała taka naturę, ale na jego jedno zdanie przypadało jej dziesięć. Albo i lepiej. Ale wcale mu to nie przeszkadzało. Po pierwsze, sam nigdy nie był specjalnie towarzyski i ani nie umiał, ani nie chciał sztucznie podtrzymywać dyskusji. Po drugie, miał idealną okazję, żeby lepiej przyjrzeć się Ewie. Nadal nie przychodziło mu do głowy gdzie ją spotkał, ale spotkał na pewno. I to na pewno nie raz.
Tragicznie dobrany, błyszczący żakiet, przesadne kolory makijażu i lakieru do paznokci oraz ostentacyjna, ciężka biżuteria dodawały jej lat. Z drugiej strony półdługie, modnie przycięte i zaczesane na bok włosy o barwie kasztanowego brązu, poprzetykanego ...
... mahoniowymi pasmami, odsłaniały wciąż młodą twarz. Proporcjonalną, atrakcyjną, ale też i oryginalną, jakby z domieszką wschodniej krwi. Może tatarskiej, może jeszcze bardziej egzotycznej? Niewielki, nieco zadarty nosek, dość wydatne kości policzkowe jak i same policzki, i migdałowate w kroju oczy o niedefiniowalnym niebiesko-szaro-zielonym kolorze. I uśmiech, przeuroczy pomimo (a może właśnie dlatego?) drobnej niedoskonałości w postaci lekko cofniętych dwójek. Kiedyś taka nietuzinkowa uroda musiała robić ogromne wrażenie, ale dzisiaj...
Niestety, im bardziej spotkanie się przeciągało, a ilość wypitych napojów wyskokowych rosła, tym Ewa coraz bardziej go irytowała. Nie tylko swoją narastającą nachalnością, nie tylko coraz bardziej jednoznacznymi spojrzeniami i raczej dosłownymi sugestiami na temat jego atrakcyjności, ale i poruszanymi tematami. Fakt, że jego życie rodzinne od dłuższego czasu stanowiło obraz nędzy i rozpaczy, nie oznaczał od razu, że miał ochotę dzielić się swoimi problemami ze wszystkimi dookoła. Zwłaszcza tymi wszystkim, z którymi rozmawiał po raz pierwszy w życiu. W końcu postanowił opuścić towarzystwo i zaczął się żegnać, co spowodowało energiczne protesty, nie tylko ze strony Ewy.
- rozległ się chór pytających głosów.
– nie miał ochoty na jakiekolwiek tłumaczenia. Wychodził i już.
To naprawdę tak wyglądało? Tylko skąd wiedzieli, że… I nagle sobie przypomniał. Faktycznie, widywał Ewę „na dzielnicy”. Może w sklepie, może u fryzjera, może w parku? Co nie ...