Arystokrata (IX)
Data: 30.04.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
zbiorowe,
upokorzenie,
niewolnik,
Autor: violett
... niewolnika, a wraz z piekącym bólem, rozchodzącym się po ciele, dobiegły go słowa: – Panienko, koniec balu!
Długi bicz wrzynał się w szyję, blokując dostęp powietrza. Drugi instynktownie stanął w rozkroku, spodziewając się za chwilę mocnego szarpnięcia, które miało zwalić go z nóg. Zaparł się z całych sił, aby uprzedzić działania właściciela pejcza i zachwiać jego równowagę. Błyskawicznie obrócił się, co pozwoliło rozluźnić uścisk na tchawicy i nie czekając na reakcję brodatego Mormona, chwycił obiema rękami rzemień, aby przyciągnąć do siebie mężczyznę z lekceważącym grymasem na twarzy. Drugi w euforii przez moment pomyślał, że rozbawiony człowiek o aparycji drwala popełnił błąd i że nie powinien był dopuścić, aby niewolny przejął inicjatywę, niestety szybko przekonał się, że uczestnik niejednego polowania na ludzi zastosował fortel, mający odwrócić jego uwagę. Nie spostrzegł przyczajonego za plecami van Riyena, który kantem dłoni uderzył niewolnego w kark; nie zdążył zablokować kopnięcia od tyłu pod kolana. Ten manewr pozbawił go szans na dalszą obronę. Szarpnął w desperacji pleciony rzemień, wciąż owinięty na szyi, i oparł się na nim, aby wykonać obrót. Tych dwóch ludzi uświadomiło mu, że kiedy minął efekt zaskoczenia, unieszkodliwienie niepokornego sługi nie nastręczyło większych trudności zawodowcom; z nonszalancją zdławili opór. Nie mógł już zrobić nic, oprócz zwinięcia się w kłębek dla osłony przed razami, które niewątpliwie dosięgną go w momencie zetknięcia z ...
... podłogą.
I to byłoby na tyle, w temacie jego spontanicznego buntu.
Wraz z pierwszym kopnięciem w brodę padły słowa: – Zabiję skurwysyna, zabiję! – Następne uderzenia ciężkim, wojskowym butem pozbawiały oddechu i podrywały skulone ciało niewolnika do góry. – Skurwiel, chyba złamał mi nos!
– Ty te resztki nazywasz nosem? Kunaj, uspokój się i przestań go kopać! Jak mu coś zrobisz, to masz u Roberta przejebane … – ktoś próbował interweniować i powstrzymać rozjuszonego mężczyznę.
– Pierdolę Roberta! Nie będzie mi jakiś dupolizaj gęby przestawiał! – Po tych słowach kopnął chłopaka raz jeszcze i głośno sapiąc, dodał: – Ja pierdolę, co tu są, kurwa, za porządki?
Drugi z każdym uderzeniem słabł, z coraz większym trudem przychodziło mu chronienie twarzy i głowy przed bezlitosnymi kopnięciami. W chwili, gdy zdał sobie sprawę, że ten facet go zabije, bicie ustało. Poczuł czyjeś kolano na żebrach i dłoń na policzku przyciskającą twarz do podłogi. Zerknął kątem oka i dostrzegł podchodzącego Nargisa, który płynnym ruchem odpiął kajdanki zza paska spodni i ukląkł obok unieruchomionego niewolnego.
– Wojownicza gadzina – stwierdził i chwycił bez pośpiechu jeden, a potem drugi nadgarstek i sprawnie zatrzasnął na nich metalowe obręcze. Mężczyzna, nie zwracając uwagi na ból zadawany wykręconiem ramion, precyzyjnie i szybko podciągnął łańcuszek kajdanek do góry, aby możliwie wysoko podpiąć skute dłonie do obroży.
Drugi odczuwał wszystko, co mu robiono, lecz w taki sposób, jakby nie ...