Arystokrata (IX)
Data: 30.04.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
zbiorowe,
upokorzenie,
niewolnik,
Autor: violett
... kurwa, tą butelką! – Odsunięty poprawił spodnie i pociągnął spory łyk alkoholu.
Wśród podniesionych głosów, sapań i pojękiwań, wchodzących na zmianę kutasów, zaspakajał ustami człowieka, który z sadystyczną przyjemnością stale zwiększał nacisk na tył głowy i coraz głębiej wpychał mu do gardła swój członek, przyciskał jednocześnie twarz niewolnika do brzucha, tym samym odcinając dopływ powietrza. W momencie, kiedy gwałcony już naprawdę się dusił, pozwalał na krótki haust, aby znów powrócić do tego samego.
– Chłopaki, miejsce dla wujka, teraz ja… – Drugi usłyszał nad sobą przytłumiony głos, a po chwili poczuł na biodrze mocny uścisk lepkiej dłoni. Nie miał wątpliwości, do kogo należała. Zadrżał.
– Spadaj, Kunaj… Ty zrobisz z niego miazgę – wysapał łamiącym się głosem facet, który nie miał ochoty przerywać ostrego rżnięcia – a tego… Robert może nam akurat nie darować…
– Ale on mi złamał nos… – mężczyzna nie odpuszczał.
– Kurwa! Przestań pierdolić w kółko o tym nosie, chodź się lepiej napić. – Długowłosy blondyn oparty o ścianę na zachętę uniósł butelkę. – Wiesz, że z ciebie to jest taka ciota, że już nawet słuchać cię nie można? – Nalał sobie do szklaneczki złotego płynu do pełna i odrzucił pustą butelkę. – Jakbyś jaja stracił, to ja bym cię zrozumiał, nawet ubolewałbym nad tobą… albo nad jajami… albo mniejsza nad czym… – upił łyk i skrzywił się lekko – nawet bym ci współczuł, bo wtedy byłaby przykrość dla ciebie i poważny problem… – czknął głośno – ale teraz ...
... tylko nosek się trochę przestawił i wyjesz jak jakiś jebany dzieciak! – Czkawka nie dawała spokoju. – Lepiej od razu przyznaj, że nie nos cię boli, tylko… – Kolejne czknięcie nie pozwoliło dokończyć myśli, co skwapliwie wykorzystał zwalisty mężczyzna:
– Zamknij się, Eminencja, bo upity jesteś, a ja niepełnosprytnych nie biję – odciął się gniewnie, mocniej napierając na szczytującego kumpla.
Drugi natomiast poczuł w ustach lekko słonawy smak nasienia i natychmiast targnęły nim odruchy wymiotne. Prawie zachłysnął się strzelającą wprost do przełyku spermą, kiedy penis ostatni raz głębiej wbił się w gardło.
– Nawet o tym nie myśl – warknął Cichy. – Wylizuj do czysta. Grzeczny chłopiec… bardzo grzeczny…
W końcu odprężony i wyraźnie zadowolony brunet odepchnął go od siebie, wciągnął spodnie i zasunął rozporek. Podniósł się energicznie z kanapy, zaciągnął dymem z dopalającego się papierosa i popatrzył z góry na to, co pozostali robili z niewolnikiem.
– Chyba jednak macie przerąbane – skwitował krótko, rzucając niedopałek na podłogę, i wyjął flaszkę z ręki stojącego w kolejce kumpla, by pociągnąć z niej spory łyk. – A mimo to życie jest piękne.
– Filozof pieprzony. – Nargis splunął i ziewnął. – Nie bądź taki do przodu, to ty blondasa tu ściągnąłeś.
– Ja?! – Brunet uśmiechnął się z satysfakcją. – Ja tylko przeprowadziłem z nim konwersację na temat ewentualnej znajomości.
– I co?
– No, nic, zgłębiłem temat.
– Ja tam wolę bzykać panienki niż konwersować. – ...