Arystokrata (IX)
Data: 30.04.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
zbiorowe,
upokorzenie,
niewolnik,
Autor: violett
... I to niby ja szukam zwady? – zapytał spokojnie, ale jego głos brzmiał nienaturalnie.
Wszyscy wokół zdali sobie sprawę, że potężna awantura wisi w powietrzu. Chcąc zapobiec zaostrzającej się wymianie słów, najmłodszy z mężczyzn zwrócił się do Raysa:
– Robert, nie wściekaj się, chyba nie będziesz robił afery o jakiegoś głupiego niewolnika, nic mu się przecież nie stało…
Sposób w jaki Robert odwrócił się i wyraz oczu, który utkwił w młodym, sprawiły, że ci, którzy stali najbliżej niego, cofnęli się o dwa kroki.
– To nie jest jakiś niewolnik – szepnął wściekle, z trudem tłumiąc przekleństwo. – To jest mój osobisty niewolnik… Mój – zaakcentował ostatnie słowo, a z twarzy obecnych znikła resztka wesołości i wkradło się wyczekujące napięcie. Senne spojrzenie prześlizgnęło się po każdym z mężczyzn i zatrzymało na Cichym, który przybrał niedbałą pozę znudzonego przedstawieniem widza. Dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem, oceniając sytuację i gotowość do konfrontacji.
– Rozkuj go – warknął Rays i chociaż nie spuścił z Cichego oka, nikt nie miał wątpliwości, do kogo były skierowane słowa.
– Dobrze wytresowany niewolnik. – Na twarzy bruneta, na której do tej pory gościł delikatny uśmiech, pojawiła się czujność i jakaś niezrozumiała zjadliwość. – Brakuje mu jednak pewnego szlifu…
Robert nabrał powietrza do płuc i rozejrzał na boki, chcąc uspokoić nerwy, a zauważywszy dźwigającego się z podłogi Drugiego, syknął: – Ubieraj się.
Niewolnik nie bez problemu wciągnął ...
... na siebie spodnie, rozdygotane ciało oraz nasilający się ból w boku sprawiały, że nie potrafił skupić się na odnalezieniu reszty ubrania, które – jak przypuszczał – i tak nie nadawało się już do użytku. Nie pozostało mu nic innego, jak przyjąć pozycję uległego obok Roberta. Gdy tylko padł na kolana tuż przy nodze Raysa, poczuł, jak paznokcie pana wbijają mu się w kark, zadrżał mimowolnie, mając świadomość, jak bardzo jego pan był wściekły.
– Widzę, że podjąłeś się tego… szlifowania – ironia w głosie arystokraty stłumiła nieco furię.
Niski brunet zbliżył się do klęczącego niewolnika, przyjrzał mu się przez chwilę z uwagą, po czym zerknął spod oka na Raysa i z szerokim uśmiechem oświadczył:
– Przyjmuję tę uszczypliwość jako komplement… – W chwili, gdy wypielęgnowana dłoń Cichego znalazła się na głowie Drugiego, paznokcie Roberta przebiły skórę niewolnika. – Możesz na mnie liczyć… szczególnie, gdy jest to taki diament…
– Armand, zadziwiasz mnie – Rays podjął grę na słowa. – Skąd to nagłe zamiłowanie do jubilerstwa i cudzych klejnotów?
Mężczyzna wzruszył lekceważąco ramionami i odparł:
– Zawsze miałem słabość do egzotycznego piękna i szlachetnych kamieni. Ale ty powinieneś zrozumieć mnie najlepiej – zawiesił na chwilę głos, czujnie obserwując reakcję Roberta – wydobywasz przecież ten cenny kruszec i znasz tajemnicę najlepszych kamieni…
– Jak będę potrzebował szlifierza, to wtedy może porozmawiamy o posadzie dla ciebie. – Rays popatrzył na kumpla z góry i ...