Arystokrata (IX)
Data: 30.04.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
zbiorowe,
upokorzenie,
niewolnik,
Autor: violett
... przekrzywił głowę, dodając: – A na razie, po przyjacielsku i po starej znajomości radzę Ci trzymać się z daleka od mojego przemysłu wydobywczego, a osobistej służby szczególnie, bo pasje bywają bardzo kosztowne… – w słowach, oprócz irytacji, wyczuwało się zawoalowaną groźbę.
– Oczywiście – przytaknął skwapliwie Armand. – Wezmę sobie twoją radę do serca… Ale, ale… tak między nami… – Mężczyzna delikatnie, wręcz pieszczotliwie i bez pośpiechu przegarniał jasne włosy Drugiego, zupełnie nic sobie nie robiąc z tłumionej wściekłości Roberta. – Nie odnosisz wrażenia, że jest do kogoś łudząco podobny?
– Rozgadałeś się dzisiaj, Cichy… – ton głosu Raysa zawierał wyraźne ostrzeżenie, którego brunet już nie mógł zlekceważyć. Zmierzwił ostatni raz jasne włosy niewolnego i cofnął rękę.
– Tak! O klejnotach można rozmawiać bez końca, tylko… – zastanowił się przez chwilę – teraz tak przyszło mi do głowy… Ponoć jesteś znawcą w temacie szlifowania jednego i drugiego…
– Mów, o co ci chodzi – Robert w głosie Cichego wyczuł groźbę – i kończmy tę farsę – ponaglił.
Armand odchrząknął, spojrzał gdzieś w bok, potem na kumpli, przykuwając ich uwagę, i na powrót na Raysa.
– Nie sztuką jest schwytać albo kupić niewolnika – pochylił głowę ku spiętemu arystokracie i puścił do niego oczko – sztuką jest stworzyć niewolnika… Dużą przyjemnością. Mam rację?
Rays wstrzymał oddech, nie zdołał ukryć, że słowa wywołały na nim pewne poruszenie i chwilę trwało, zanim odezwał się: – Rozumiem, że ...
... jesteś zadowolony z obsługi. – Chwycił kurczowo Drugiego za obrożę. – Czy może masz jeszcze jakieś uwagi?
– Jestem całkowicie usatysfakcjonowany, a co więcej, uważam, że to miłe popołudnie dobrze rokuje na nadchodzący wieczór. Panowie – mężczyzna odwrócił się do pozostałych – co się dzieje? Kontynuujmy tak dobrze rozpoczętą imprezę w tak doborowym towarzystwie!
Armand raz jeszcze spojrzał na Roberta, klepnął go w plecy i odszedł raźnym krokiem w kierunku kanapy, po drodze zwracając się do długowłosego blondyna:
– Aniele mój piękny, może usiądźmy? – Wskazał dłonią miejsce na meblu. – Trudy ostatniej wyprawy dały mi się we znaki… A tak między nami – to jakie atrakcje nam szykujesz, Eminencjo?
Rozległy się okrzyki i głosy aprobaty pomieszane z brzękiem butelek.
– Chłopaki! Pijemy zdrowie gospodarza!
– Ale ten mały skurwiel….
– Zamknij się wreszcie, Kunaj! – ktoś uciszał ciągle niezadowolonego olbrzyma. – Masz, napij się, nie takie rzeczy przeżyłeś. Jutro i tak nie będziesz pamiętał…
– Po haku! Zdrowie Roberta!
– Zdrowie!
– Panowie! Zaraz będzie świeży towar – wykrzyknął Robert nienaturalnie głośno. – Coś do picia, palenia i pieprzenia, wąchania i co tylko będziecie chcieli. Mój dom jest waszym domem!
Entuzjazm w głosie Raysa był wymuszony, ale świadomość tego miał tylko Drugi, gdyż będąc wystarczająco blisko swego pana, słyszał spłycony oddech i ze świstem wciągane do płuc powietrze.
– Robercik, ty stary byku, wiesz, jak należy się bawić! – ...