Arystokrata (IX)
Data: 30.04.2024,
Kategorie:
Brutalny sex
zbiorowe,
upokorzenie,
niewolnik,
Autor: violett
... Nargis podał butelkę whisky, po którą z małym wahaniem sięgnął arystokrata. – Nie masz chyba do nas pretensji, prawda?
W odpowiedzi przechylił do ust flaszkę, pociągnął solidny łyk i skrzywił się, kręcąc głową, po czym rzekł zmienionym głosem:
– Dobra, należy nam się wytchnienie. Nie pamiętamy tego za nami i nie wiemy, co przed nami, liczy się tu i teraz!
– No, kurwa, ty to masz jednak klasę, Rays! – Mormon złapał Roberta za szyję i przycisnął do siebie. – Wiesz, kiedy odpuścić, i za to cię, kurwa, szanuję!
– Po haku! Pijemy, bo wódka się grzeje, a pora jeszcze wczesna, za co teraz chlejemy?
– Za nas, robaczki, za nas!
Drugi wydał z siebie głuchy odgłos, nie mogąc złapać powietrza, gdy Robert szarpnął obrożą, która uciskając grdykę, powodowała dławienie. Atmosfera wśród gości ulegała odprężeniu, nie rozluźniał się tylko jego pan. Uśmiech i pozornie beztroski głos był tak fałszywy, że zimny dreszcz przebiegł niewolnemu po plecach. Wściekłość nie tylko mu nie mijała, a wręcz narastała, o czym przekonał się, kiedy pan poderwał go z kolan i niemalże wlokąc, skierował do wyjścia. W chwili, gdy zamknęły się za nimi drzwi, Robert z przeciągłym sykiem i potwornym impetem cisnął Drugiego na ścianę po drugiej stronie korytarza. Prawą ręką przyszpilił niewolnika za gardło do muru niczym szmacianą kukłę, a drugą otwartą dłonią brutalnie uderzał po twarzy i głowie. Tłukł jak w amoku, wypluwając z siebie słowa, które w większości nie miały szans dotrzeć do skołowanego ...
... chłopaka. Drugi ujął obiema dłońmi przedramię właściciela i zacisnął rozpaczliwie palce na napiętym długim mięśniu promieniowym w nadziei na wywołanie skurczu odwiedzenia ręki, aby zluźnić uścisk, ale bez powodzenia. Przed oczami miał mroczki i robiło mu się zimno, tracił orientację, kiedy jedno uderzenie się kończy, a kiedy zaczyna kolejne. Zsunął się po ścianie, nie będąc w stanie ustać na nogach, i całym ciężarem zawisł na trzymającym go ramieniu. Dopiero wtedy Robert zaprzestał bicia. Drżał i dyszał z nagłego wysiłku i furii, a niewolnik trząsł się z bólu, strachu i przyduszenia.
– Kurwa, dałeś się zerżnąć jak dziwka! – wysapał w twarz osobistemu. – Jak ostatnia, tania dziwka!
Drugi spod przymkniętych oczu patrzył na niego z niedowierzaniem. Z tego, co mówił jego właściciel, wynikało, że sam nadstawił tyłek tym bydlakom. Słowa Raysa ugodziły niewolnego bardziej niż jakikolwiek cios do tej pory.
– Co ja mam, kurwa, teraz z tobą zrobić?! No, co?! – Robert jeszcze raz uderzył jasnowłosego w twarz. – No, gadaj! Co, do kurwy nędzy, mam z tobą zrobić! Słyszysz?!
Chłopak zwilżył językiem usta. Czuł na twarzy przyspieszony, nierówny oddech rozwścieczonego mężczyzny i było mu już wszystko jedno, co z nim zrobi. Cichy szept z trudem wydostał się z zaciśniętego gardła:
– Zostaw mnie albo… – nie bez bólu zmusił się, aby podnieść głowę i spojrzeć w oczy arystokraty, lecz ten szybko opuścił wzrok, w którym niewolny ze zdumieniem ujrzał udrękę – albo dobij mnie. Dobij mnie, ...