1. Arystokrata (IX)


    Data: 30.04.2024, Kategorie: Brutalny sex zbiorowe, upokorzenie, niewolnik, Autor: violett

    ... Robert…
    
    Rays nabrał głęboko powietrza w płuca, puścił gardło chłopaka i chwycił za ramiona, aby nie osunął się na podłogę, przyłożył głowę do czoła osobistego.
    
    – Justin… Ja nie… Czy… Cholera, Justin…
    
    ***
    
    Drugi ostrożnie usiadł na podłodze tuż obok nowego, młodziutkiego niewolnika. Oparł się o ścianę, wyprostował i wziął głęboki oddech, pulsowanie w skroniach przyprawiało o zawrót głowy. Pod prysznicem porażony bólem organizm trochę doszedł do siebie, ale tylko na chwilę, bolało go wszystko: głowa, szczęka, bark, żebra i tyłek. Był dosłownie rozbity.
    
    – Chcesz coś wiedzieć? – spytał, czując na sobie nieśmiałe i wystraszone spojrzenia chłopaka.
    
    Widział się w lustrze, wyglądał strasznie, bał się pomyśleć, co będzie jutro; jak podniesie się z łóżka, o ile w ogóle do niego trafi. Robert nakazał mu czekać na siebie w sypialni, najwyraźniej jeszcze z nim nie skończył i pozostała jedynie nadzieja, że spije się na umór i wyrok odwlecze się na jakiś czas… Tylko na jakiś czas, bo jeśli nie dziś to jutro, on nigdy nie zapominał i zawsze kończył to, co zaczął.
    
    – Pobił cię?
    
    Drugi podkulił kolana, szukając odpowiedniej pozycji, aby złagodzić ostre kłucie w boku.
    
    – Tak jakby – odpowiedział cicho. Przez moment ciało zalała fala gorąca, a przed oczami pojawiła się purpurowa plama. – Nie przejmuj się, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz – dodał, kiedy chwilowa słabość minęła.
    
    – Za co?
    
    Drugi popatrzył z uwagą na chłopaka i skrzywił się w grymasie uśmiechu na ...
    ... tyle, na ile pozwoliły rozbite usta i obolałe mięśnie twarzy. Młodziak jeszcze nie rozumiał, że nie potrzeba jakiegoś szczególnego powodu, żeby dostać solidne lanie.
    
    – A ty za co dostałeś? – zapytał, widząc, że pod okiem chłopaka zakwitał duży siniak. Nie czekając na odpowiedź, burknął: – No, właśnie, za to samo.
    
    – Nie wiem… – zdezorientowany i rozgoryczony zaczął się tłumaczyć. – Nic nie zrobiłem… – Odwrócił twarz i chociaż głos mu się załamywał, dodał hardo: – Zresztą sam wiesz…
    
    – Wiem, przepraszam. – Żałował, że w taki sposób zwrócił się do młodego niewolnika.
    
    Rays po powrocie do domu z samego wieczora przypomniał Drugiemu, kim jest i do czego służy swemu panu, a potem skrupulatnie i gorliwie zajął się tresowaniem swego nowego nabytku. Zmuszony do pozostania przez całą noc w sypialni, osobisty widział, co z nim wyprawiał i domyślał się, jaką traumę teraz przechodził dzieciak, chociaż starał się nic nie pokazywać po sobie.
    
    – Jak masz na imię? – spytał, aby zmienić temat.
    
    – Damian – odpowiedział z wahaniem.
    
    A więc otrzymał od Raysa nowe imię i jeszcze nie przyzwyczaił się do niego, albo opierał się takiej szykanie. Drugi położył coraz cięższą głowę na kolanach. Szkoda mu było dzieciaka, drobniutki, ale proporcjonalny, o niebagatelnej urodzie, oczywiście jasnowłosy, z inteligentnym spojrzeniem wielkich zielonych tęczówek w ciemnej oprawie, był idealnie w typie Roberta. Na dodatek nie należał do uległych i z trudem podporządkowywał się, co sprawiało, że dla ...